wtorek, 31 lipca 2012

031. Recenzja Dermedic Hydrain3.

Witam Was kochane!
Po ogromnie długiej przerwie wracam! I przede wszystkim się tłumaczę!
Nieobecność na blogu spowodowana była moim wyjazdem nad jezioro,
straszny spontan no i nawet nie miałam jak Wam zostawić wiadomości, wszystko biegiem!
Od środy do poniedziałku wypoczywałam nad Łukczem, ciche, spokojne jeziorko,
w gronie najlepszych pod słońcem przyjaciółek! 
Okropnie spaliłam się na słońcu, pogryzły mnie komary, ale mimo tego jestem
ogroooomnie zadowolona i naładowana pozytywną energią! ;)

od lewej: ja, Skała, Gośka <3

No dobra, koniec tłumaczeń i wstępów, przejdę do recenzji!

Produkt, który dzisiaj zrecenzuję to Koncentrat balsamu nawadniający skórę Hydrain3 Hialuro firmy Dermedic Laboratorium. Balsam przeznaczony jest do skóry suchej i bardzo suchej, odwodnionej.

Co mówi producent? Wygładzenie przesuszonej skóry - Hydroavena - zmikronizowane oligopeptydy z owsa o wielkości cząsteczek umożliwiających wnikanie w głębsze warstwy skóry, wiążą wilgoć w warstwie rogowej, natychmiast ujędrniając i wygładzając skórę.
Wielogodzinna ulga dla wysuszonej i napiętej skóry - Wysoka zawartość Hyaluronic acid i Urea 5% wraz z wodą termalną o kojących właściwościach, utrzymują wysoki poziom nawilżenia w głębokich warstwach naskórka. Wygładzają i poprawiają elastyczność skóry.

Sposób użycia: Nanieść równomiernie na skórę cienką warstwę preparatu i pozostawić do wchłonięcia. Nadaje się również do pielęgnacji stóp.

Opakowanie: Dosyć miękka tubka z dozownikiem na dole - pozwala ściekać balsamowi, nie musimy trząść opakowaniem by go wydobyć, z łatwością się wyciska. Zawiera 200g produktu.



Konsystencja: Kremowa, jednak nie tak zbita, jak balsam. Bardzo szybko się wchłania i jest bardzo wydajny - naprawdę niewiele produktu wystarcza nam na doskonałe pokrycie ciała.

Zapach: Ciężko określić, taki medyczno-apteczny, jednak nie jest drażniący. Nie wszystkim może przypaść do gustu, dosyć specyficzny.

Skład:

Działanie: No i tu jestem ogromnie zadowolona! Ale ściślej - opiszę dwa przypadki.
Na początku testowałam go na ciało, świetnie się sprawdzał, jednak pewnego wieczoru, spojrzałam na swoją skórę twarzy i była okropnie przesuszona i jak na złość kremu nawilżającego brak! Wpadłam na pomysł, że posmaruję ją tym balsamem - wstałam rano z piękną gładką buzią, brak zapchanych porów, zero tłustego filmu, nawilżenie na piątkę! 
Druga sytuacja zdarzyła się właśnie nad jeziorem - okropnie spalony brzuch, wzięłam się od razu za mocną dawkę nawilżenia, czyli Hydrain3, zniwelował on pieczenie skóry, opalenizna świetnie przygasła z czerwieni no i przede wszystkim nie schodzi mi skóra! Kolejna miła niespodzianka.

Cena: ok. 46zł za 400ml.

Dostępność: Apteki.

Ogólna ocena: 5/6
Działanie naprawdę na medal - idealne nawilżenie, brak suchych łokci i kolan, brak uczucia ściągnięcia, do tego jest hypoalergiczny! Na minus u mnie wypada zapach, jednak da się do niego przyzwyczaić no i cena mogłaby być odrobinę niższa, chociaż w stosunku do działania jest moim zdaniem okej :)

Balsam do testowania dostałam dzięki uprzejmości portalu
Co nie miało wpływu na moją ocenę.


Pochwalę się jeszcze nowymi współpracami, tj:



Tyle w dzisiejszej notce, pozdrawiam Was! ;*

niedziela, 22 lipca 2012

030. Robimy pizzę!

Witajcie ;*
Jak sama nazwa dzisiejszego posta wskazuje, będzie o jedzeniu, a konkretniej o pizzy, 
która ostatnimi czasy strasznie za mną chodziła!
Przy ostatnim spotkaniu z przyjaciółką oczywiście trzeba się było zająć 
zaspokojeniem mojej potrzeby haha :)
Oto co powstało:

Pyyyszna pizza na grubym (moim ulubionym) cieście!
Powiem Wam, że byłam pełna obaw, bo z reguły ciasta drożdżowe bardzo mnie nie lubią i jakoś nie mają ochoty rosnąć (co innego z maską drożdżową, która ubrudziła mi ostatnio pół kuchni -.-).
Jak widać niepotrzebnie, bo ciasto jak i cała pizza wyszła naprawdę smacznie, wszystko ładnie wyrosło, o dziwo bez zakalca!  Pomyślałam, że muszę z Wami podzielić się przepisem, na taką chwilę przyjemności :D

Potrzebne nam będą:
-2 szklanki mąki
-jajko
-płaska łyżeczka cukru
-2 płaskie łyżeczki soli
-50g drożdży
-150-200ml przegotowanej, zimnej wody

Wszystkie składniki wrzucamy do miski i wyrabiamy dokładnie ręką (ok. 5 min),
z tym, że ilość wody dodajemy trochę na wyczucie, aby ciasto nie było zbyt rzadkie, ani zbyt zbite,
powinno mieć konsystencję dobrze wyrobionej plasteliny.
Po wyrobieniu ciasta opruszamy je lekko mąką i odstawiamy w misce na godzinę przykrywając je ściereczką, nie stawiaj ciasta w przeciągu!
Po godzinie wyrośnięte ciasto wyrabiamy raz jeszcze przez chwilę, wykładamy na stolnicę, rozwałkowujemy i przekładamy na blachę (najlepiej wcześniej wysmarować ją margaryną). 

Reszta należy do Was, ja robię sos (mieszam ketchup z koncentratem pomidorowym, dodaję przyprawy typu bazylia, oregano) i wykładam go na sam spód pizzy. Następnie położyłam podsmażone z cebulką pieczarki, kukurydzę, 
pokrojoną szynkę i paprykę, kukurydzę z puszki,
przyprawiam pizzę, następnie przykrywam całość startym żółtym serem.

Blachę wstawiam do zimnego piekarnika z termoobiegiem, nastawiam na 200 stopni Celsjusza,
po około 18-20 minutach pizza jest gotowa do jedzenia, smacznego! ;*

Pozdrawiam Was, ja idę się zmierzyć z ciastem drożdżowym z jabłkami, trzymajcie kciuki! ;*

piątek, 20 lipca 2012

029. Recenzja Waniliowego scrubu do mycia ciała Farmona.

Witajcie kochane! :*
Strasznie zaskoczyłyście mnie mocą pozytywnych komentarzy przy ostatnim poście,
strasznie Wam za to dziękuję, mocno mnie to napędza do brania się do roboty! :)
Jak widać nad jezioro nie pojechałam, prognoza na weekend skutecznie mnie odstraszyła,
ale żeby nie było, że się obijam to pochwalę się, że dzisiaj zafundowałam sobie trening z Ewą Chodakowską, ma babka powera :) 
Skończę pisać tę notkę i idę pośmigać na rolkach, uwielbiam to, w nocy, ze słuchawkami! <3
Koniec mojej gadaniny, przechodzę do recenzji!

Wanilia i indyjskie daktyle - Scrub do ciała - Farmona. 

Co mówi nam producent? Wyjątkowy kosmetyk o gęstej konsystencji i wspaniałym orientalny zapachu został stworzony do mycia i pielęgnacji ciała, dla osób, które cenią produktu naturalne i chcą podarować sobie chwilę przyjemności. Specjalnie opracowana, bogata receptura na bazie ekstraktu z wanilii i dojrzałych daktyli błyskawicznie poprawia kondycję i wygląd skóry, a drobinki ścierające usuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka, poprawiając mikrokrążenie i dotlenienie skóry. Jego regularne stsowanie zapewnia uczucie wypielęgnowanej i jedwabiście gładkiej skóry, nadając jej jednocześnie przytulny zapach, który pobudza, uwodzi i inspiruje.

Sposób użycia: Scrub nanieść na zwilżoną skórę wykonując delikatny masaż, a następnie spłukać ciepłą wodą.

Opakowanie: Plastykowy, zakręcany, okrągły pojemniczek, wygodnie wyjmujemy tyle produktu, ile nam potrzeba. Nie miałam problemu z odkręcaniem nawet mokrymi rękami. W środku 225ml produktu.

Konsystencja: Dosyć gęsta, jednak nie jest zbita. Peeling ma bardzo fajne, przyjemnie masujące i dobrze ścierające drobinki. Bez problemu się rozprowadza, bez problemu się spłukuje. 

Zapach: O jeeeeeny, mogłabym chyba wdychać 24h/dobę! Wanilia jest o wiele bardziej wyczuwalna od daktyli, jednak dla mnie to na plus. Jako fanka wanilii jestem całkowicie uwiedziona i oczarowana przez ten zapach, seeeerio! Do tego utrzymuje się na skórze po myciu.

Skład: Aqua, isopropyl myristate, pumice, glyceryl stearate citrate, cetearyl alcohol, paraffinum liquidum, cyclomethicone, parfum, glyceryl stearate, helianthus annuus seed oil, glycerin, cocamidopropyl betaine, phenoxyethanol, methylparaben, butylparaben, ethylparaben, propylparaben, vanilla, propylene glycol, tamarindus indica extract, macadamia ternifolia shell, cera alba, acrylates /c10-c30 alkyl acrylate crosspolymer, xanthan gum, disodium edta, sodium hydroxide, ci 16255, ci 19140, bha.

Działanie: Peeling jak wiadomo przede wszystkim powinien mieć działanie ścierające i z tym radzi sobie świetnie, jest to naprawdę dobry ździerak! Poza tym moja skóra po jego użyciu jest wygładzona, napięta (ale nie ściągnięta!), uwaga! świetnie nawilżona! Gładka, aż chce się dotykać! Nie powoduje podrażnień, ani żadnych innych uczuleń. 

Co więcej? Nie jest testowany na zwierzętach, jest to eko produkt.

Cena: 13zł.

Ogólna ocena: 5+/6
Naprawdę jestem zachwycona (przede wszystkim zapachem, ale ciii!), skóra po kontakcie z tym kosmetykiem jest naprawdę bardzo miękka i dobrze oczyszczona, pięknie pachnie <3! Wydajność w stosunku do ceny też jest naprawdę dobra, stosuję już produkt długi czas, praktycznie codziennie, a dalej mam go sporo. Wrócę do niego pewnie nie raz!
Zapytacie czemu 5+? No właśnie przez ten zapach, który mnie tak uwiódł, dla niektórych może wydać się zbyt mocny i ciężki, jak dla mojej mamy. 

Dzisiejszy produkt dostałam do testów od firmy
Za co chciałabym gorąco podziękować i zaznaczyć, że nie miało to wpływu na moją ocenę.

Dzisiaj to tyle, pozdrawiam Was kochane i życzę udanego weekendu ;*


czwartek, 19 lipca 2012

028. DIY Ombre nails, gradientowe paznokcie krok po kroku.

Witajcie :*
Dzisiaj kolejny post w stylu DIY, pokażę Wam krok po kroku jak robię swoje cieniowane paznokcie, ponieważ już kilka osób mnie o to prosiło.
Bez zbędnego przedłużania zaczynamy!


Potrzebne nam będą:
-minimum 2 lakiery (fajnie wyglądają odcienie jaśniejszy z ciemniejszym)
-pocięta gąbeczka, ja używam do takiej do zmywania naczyń, można użyć też tych do podkładu
-szpilka, wykałaczka, zapałka - jakiś patyczek
-podkładka, na której będziemy mogły nałożyć lakier


Step 1. Malujemy paznokcie lakierem podkładowym, u mnie to ostatnio nabyty łososiowy kolor Safari, na zdjęciu wyżej mam już trochę pościerane końcówki niestety.

Step 2. Na naszej podkładce malujemy dwa paski - lakierem podkładowym i drugim wybranym (u mnie to Miss Sporty 343).

Step 3. Szpilką lub innym patyczkiem rozcieramy linię, gdzie kolory się zbiegają, jednak nie przesadźmy tutaj, bo cały efekt wyjdzie marny!

Step 4. Bierzemy jedną z gąbeczek i dociskamy do naszych lakierów, by je wchłonęła.

Step 5. Odciskamy gąbeczkę z emalią na paznokciu, 
nie naciskaj jednak zbyt mocno, bo nic nie wyjdzie! 
W czasie odciskania możemy poruszać delikatnie gąbeczką z góry na dół - wtedy efekt przenikania będzie ciekawszy i ładniejszy. Powtarzamy na każdym paznokciu.

Step 6. Czyli efekt końcowy. Dla wyrównania powierzchni paznokci możemy pokryć je lakierem bezbarwnym. Po lewej efekt tuż po odciskaniu, po prawej z topperem.

Nie jest to wcale trudna sprawa, a efekt naprawdę ciekawy :)
Inne cieniowania mojego autorstwa:
Ależ miałam pazury : o

Jeszcze koniecznie pochwalę się paczkami jakie dostałam,
przede wszystkim pocieszajka od femmenotfatale.blogspot.com
Dziękuję raz jeszcze kochana :*

Współpraca z Acne-Stop

Oraz współpraca z Green Pharmacy
Strasznie mnie ciekawi ten olejek łopianowy!

I jeszcze kwestia informacyjna - możliwe, że jutro pojadę nad jezioro,
postaram się napisać jakąś notkę, która doda się sama, żeby Wam się tam nie nudziło :D
I z góry przepraszam, jeżeli długo będę nieobecna na mailu.
Trzymajcie kciuki, żeby pogoda dopisała!

Pozdrawiam gorąco ;*

wtorek, 17 lipca 2012

027. DIY koszula z ćwiekami.

Cześć kochane!
Dzisiaj post mniej kosmetyczny, bo bardziej modowy,
mianowicie chcę pokazać Wam jak tchnąć życie w starą, zwykłą koszulę!
Dzisiejszy dzień obfituję w masę deszczu, dla zabicia nudy złapałam starą koszulę i...

Potrzebne nam będą:
-stara koszula, ja swoją dorwałam w SH za 4zł, spodobał mi się krój, 
ale była jakaś taka... zwykła i zbyt wyjściowa 
-ćwieki, swoje kupiłam na allegro u >>TEGO<< sprzedawcy, 100szt. za 15,90zł z przesyłką
-trochę czasu, chęci i cierpliwości :)

Najpierw dobrze by było wiedzieć, gdzie chcemy umieścić ćwieki, fajny efekt można uzyskać, gdy wbijemy je w kołnierzyk, tutaj różne warianty umiejscowienia:
Ja jednak postawiłam na swoje, wybrałam kołnierzyk, przednią kieszonkę i dodatkowo po jednym ćwieku w rękawie. Moja koszula jest w 100% z bawełny, w takim przypadku ćwieki trzeba wbijać zdecydowanie - nie ma mowy o zmianach, bo pozostają nieestetyczne dziurki!

Gdy mamy już dobrze zaplanowane miejsca przechodzimy do przytwierdzania - wbijamy ćwieka i dobrze zaginamy nóżki, starając się, aby materiał nie był ściągnięty. Można sobie pomóc np. drewnianym nożykiem w dociskaniu nóżek.

No i proszę, mamy już efekt końcowy. 
Przepraszam Was, że koszula jest tak wymięta, ale wbijałam ćwieki na kolanie :p 
Myślę, że jeszcze lepiej będzie to wyglądało z czarną tasiemką przewiązaną pod szyją.

I jeszcze na mnie :)
Koszula wygląda całkiem inaczej, fajnie prezentuje się wpuszczona 
w czarne spodnie z paskiem ze złotą klamrą.

Jeszcze muszę się koniecznie pochwalić paczkami, które dzisiaj do mnie dotarły:
Od portalu
dostałam do testowania:
-Miraculum - Cukrowy peeling do rąk z olejkiem makadamia i migdałowym
-Dermedic -Hydrain3 Koncentrat balsamu nawliżający skórę

I uwaga, paczka którą jaram się jak... Wokulski Izabelą :D haha
To sample od Mac, aaaa! <3
I zbliżenia:
Piękne Mac'owe perełki! Nawet nie wiecie jak mi się mordka cieszyła jak otworzyłam przesyłkę!
Byłaby może któraś z Was chętna na ten mineralny niebieski cień, na jakąś wymianę?
Ja cieniami maluję się bardzo sporadycznie, a jak już to są to o wiele bardziej stonowane kolorki, więc może którejś z Was bardziej się przyda i będzie miała lepszy pożytek z niego :)

Wszystkie zdjęcia z tego postu możecie powiększyć klikając na nie :)
Pozdrawiam Was gorąco, z paskudnego i pochmurnego Lublina :<

niedziela, 15 lipca 2012

026. Lakierowy haul, czyli o tym jak pogłębiam swoje uzależnienie.

Witajcie :)
Dzisiaj troszkę krótki post, ale muszę się pochwalić :p. 
Jak wiadomo jestem totalną lakieromaniaczką i lakieroholiczką i długo mnie nie trzeba namawiać do zakupu nowego, więc będąc z przyjaciółką na ostatnich zakupach nie mogłam przejść obojętnie obok wielkiego napisu `LAKIERY PO 3ZŁ`, no pewnie, lakiery Safari :)


No i tak w mojej kolekcji pojawił się kolor łososiowy, musztardowy i hmm... wiśnia? 
Ciężko określić, ale mam już zdjęcia na pazurkach, wygląda tak:
Co najlepsze, na paznokciach mam jedną warstwę tego lakieru, do tego wysechł bardzo szybko :)
I jak tu ich nie lubić? 

Chciałam Wam podać numerki, ale niestety nigdzie ich nie mogę znaleźć :(

Przepraszam, że dzisiaj tak krótko, ale trochę źle się czuję i nie dam rady dłużej posiedzieć,
pozdrawiam ;*

piątek, 13 lipca 2012

025. Recenzja lakieru Sally Hansen Xtreme Wear 'Cosmic blue'.

Cześć kochane! :)
W dzisiejszym poście dużo paczek, ale przede wszystkim recenzja lakieru Sally Hansen,
bez zbędnych wprowadzeń, zaczynam :)

Gwiazdą dzisiejszego postu jest lakier Sally Hanser z serii Xtreme Wear w odcieniu Cosmic Blue, czyli granat z ciekawymi drobinkami.


Co mówi nam producent? Ten "Ekstremalny" lakier do paznokci jest wzbogacony w wapń i proteiny, które wzmacniają płytkę paznokciową. Związki bio aktywne uelastyczniają i uodparniają paznokcie na odpryski, rozdwajanie i łamanie. Posiada wygodny, wąski pędzelek pozwalający na dokładne rozprowadzenie lakieru na płytce paznokciowej. Piękny manicure przez 7 dni.


Opakowanie: Szklana buteleczka, w której znajdziemy 11,8ml emalii. Sam pędzelek jest bardzo w porządku, dobrze rozprowadza lakier, żadne włoski nie wypadają, operowało mi się nim dobrze nawet przy moich obecnie bardzo krótkich pazurkach.

Konsystencja: Dla mnie w sam raz, lakier nie jest ani za rzadki, ani zbyt gęsty, dobrze rozprowadza się na paznokciach. Całkiem niezłe krycie osiągniemy przy jednej warstwie, natomiast przy dwóch jest już naprawdę w porządku. W lakierze zatopione są brokatowe drobinki. Co do schnięcia to nie jest jakieś superszybkie, ale nie trwa to też ogromnie długo, ot tak, jak normalny lakier.
Kliknij, by powiększyć.

Trwałość: Nie wiem czy jest tak wytrzymały, że bez odprysków siedzi na naszych paznokciach 7 dni, ponieważ zmieniam kolor paznokci maksymalnie co 4, jednak minusem jest, że dosyć szybko starł mi się z końcówek paznokci, ja swój zmyłam po 3 dniach, przez które nie zauważyłam żadnych odprysków.

Cena: 9,39zł, obecnie w promocji za 5,99zł.

Dostępność: Drogeria internetowa Nocanka www.nocanka.pl

Ogólna ocena: 5/6 
Podsumowując z lakieru jestem bardzo zadowolona, można osiągnąć ciekawy efekt (ja już mam pomysł na bardzo fajny mani, ale to czekam aż trochę pazury urosną i pokażę Wam co mi siedzi w głowie :p), pigmenacja jest naprawdę w porządku, na trwałość też nie narzekam poza tymi wytartymi końcówkami za co minus. 

Lakier do testowania dostałam dzięki uprzejmości drogerii Nocanka,
do której Was ogromnie zapraszam (można upolować fajne kosmetyki w przystępnych cenach).


W dzisiejszej notce muszę się Wam jeszcze pochwalić masą paczek jakie dostałam wczoraj/dzisiaj!
Oto one:
W końcu i ja doczekałam się swojej przesyłki związanej ze
współpracą z BingoSpa, otrzymałam:
-Energizujące algi pod prysznic z zieloną herbatą
-Kolagenowe serum do mycia twarzy
-Serum czekoladowo-limonkowe do pielęgnacji ciała
-3 próbki kremu na cellulit i rozstępy.
Trochę się zawiodłam, bo liczyłam, że wpadnie mi w ręce coś do pielęgnacji włosów, a dostałam akurat produkty, których mam dosłownie kolejkę do wykorzystania i zrecenzowania, no ale tak czy inaczej z chęcią je przetestuję więc dziękuję bardzo :)

Żel na blizny Scagel. 
Cieszę się i mam nadzieję, że pomoże na moją bliznę na łokciu, po ostatnim upadku na szkło i żwir (tak, jestem zdolna, wieeeeeem), więc dzisiaj zaczynam kurację!

Kwas migdałowy+kojowy od BioCosmetics,
zaczynam przygodę z kwasami, próbowała już może któraś z Was? :)

I wielka paczka kosmetyków MG MAGIC,
niestety nie wszystko podpasowało mi kolorystycznie, więc szukajcie w zakładce wymiankowej części z tych kosmetyków :)

Właśnie, co do wymian to dołożyłam trochę kosmetyków:
I inne, więc jeżeli jesteście zainteresowane to zapraszam:

To tyle w dzisiejszej notce, pozdrawiam Was gorąco i zapowiadam z miejsca masę recenzji, bo nagromadziłam straszną ilość produktów, które muszę przetestować :)

środa, 11 lipca 2012

024. Kosmetyki na wymianę!

Witajcie :)
Dzisiejszy post jest typowo wymianowy,
tzn, przedstawię Was kosmetyki mniej lub więcej używane, niektóre tylko sprawdzone, z którymi to jednak się nie polubiłam, a którejś z Was może przypadną do gustu i będziemy się mogły jakoś ciekawie zamienić :)
Po prawej stronie pojawił się też banner 'wymiany', wystarczy kliknąć i jesteście przenoszone do tej notki wymiankowej :)
Zaczynajmy!

Szminka Astor odcień 123 Rose Attraction.

Dwustronny korektor Celia - rozświetlający i beżowy.

Revlon ColorStay Mineral Makeup odcień Medium, z pędzelkiem. 
Tylko zeswatchowany.

Maybelline SuperStay Silky, odcień Medium 3,
raz nałożony na buzię.

Cień Miss Sporty, pastelowy niebieski odcień 115 A-Lister.
Paletka-rozświetlacz Beauty Treats.

Cienie Essence 'All Time Favorite 03'.

Paletka cieni H&M Sunset Paradise.

Podkład w sztyfcie Avon, odcień Ivory.

Lakier Rimmel 366 Beige i Catrice C03 Star of the show.

Lakier Golden Rose nr 52 oraz pękacz OPI.
 Oba są z rozdania, niestety z Golden Rose okazało się, że identyczny mam w swojej kolekcji, natomiast OPIk by się u mnie marnował - pękające lakiery jednak nie są dla mnie :(

Mleczko do oczyszczania twarzy Avon Anew Ultimate 7S.

Perfumy Avon Rare Pearls - używane przez dosłownie 2 dni.

Perfumy Avon Pur Blanca.

Nietłusty krem matujący na dzień SPF 15 Avon Solutions.

Avon szampon pielęgnacyjno-naprawczy do włosów normalnych i zniszczonych Rumianek i Aloes.

I balsam do włosów z tej samej serii.

Dwufazowy olejek do ciała nawilżający `Satynowa miękkość`.

Rewitalizujący balsam do ciała 'Himalajskie jagody Goji' Planet Spa Avon.

Dwustepowa maska dodająca włosom objętości.
Również z rozdania, ale objętość to akurat ostatnia rzecz jakiej brakuje moim włosom :(

24 próbki kremu matujacego, nawilżającego Eucerin (po 1,5ml).

Wygładzający krem do każdego rodzaju włosów Avon.

Glicerynowy krem do rąk i paznokci Eveline bio aloes.

Elseve Total Repair 5 - kuracja regenerująca do włosów zniszczonych.
Użyta max 3 razy.

Nowy puder mineralny matujący MG MAGIC odcień 05.

Miss Sporty bronzer 002 Sunny.
Essence A New Lague bronzer, zeswatchowany jedynie, nie wiem czy chce oddać.

Eyelinery w żelu: 
Essence I love NYC 02 - w słoiczku zieleń, ale dla mnie to podchodzi pod czerń opalizującą na zielono.
Avon Shimmering Sapphire.
Kolorowe linery nie są dla mnie.

Cienie od lewej od góry:
Glamour Creme 628 (błękit z drobinkami)
Satin Look 111R (różowa paletka)
Cashmere Matt 61N (chabrowy mat)
Cashmere Matt 83L (morelka mat)
Wszystkie jedynie zeswatchowane, niektórych nawet nie dotykałam,
wszystkie od MG MAGIC.

MG MAGIC lakier crackle nr 9, nowy, PĘKACZ!

Róż Multi Colour Essence,
10 - how cute is that?
Niestety nie mój odcień :(

Kliknij, aby powiększyć.
Nowe błyszczyki ciemniejszy - wiśniowy i jaśniejszy - truskawkowy.


To wszystko :) Jak mówiłam, niektóre produkty są w zasadzie nietknięte, niektóre trochę zużyte. 
Rzeczy przekreślone są już niedostępne.
Gdybyście chciały więcej informacji np. o zużyciach, zdjęć,
czy byłybyście zainteresowane którymś z produktów gorąco proszę o komentarz lub maila na:

electricxlady@gmail.com

Na pewno się jakoś dogadamy!
Pozdrawiam ;*

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...