poniedziałek, 27 sierpnia 2012

038. Recenzja Glinki zielonej CosmoSPA.

Witaaajcie kochane!
Pogoda dzisiaj w Lublinie niezbyt ciekawa, więc uciekam w blogosferę :)
Dzisiaj kolejna recenzja (ostrzegam, będzie ich masa, muszę wywiązać się ze wszystkich współprac!), tym razem będzie to glinka zielona, nie przedłużam, zaczynam!

Glinka zielona bogata w minerały i mikroelementy, do cery tłustej i trądzikowej firmy CosmoSPA.

Co mówi producent? Maseczka na twarz: działa antybakteryjnie i przeciwzapalnie, dezynfekuje i absorbuje, głęboko oczyszcza pory skóry i ujścia gruczołów łojowych, normalizuje wydzielanie sebum, uwalnia ze skóry toksyny, zamyka pory, łagodzi objawy trądziku, łagodzi oraz goi podrażnienia oraz zaczerwienienia naskórka, gruntownie oczyszcza, wygładza i zmiękcza naskórek.

Okład na ciało (zabieg Body Wrap): redukuje cellulit, działa wyszczuplająco i ujędrniająco, modeluje sylwetkę, usuwa zgromadzone toksyny, zapobiega rozstępom i koryguje już istniejące, wygładza i zmiękcza naskórek.

Kąpiele: wspomaga leczenie łuszczycy, reumatyzmu i artretyzmu, przyśpiesza odchudzanie, oczyszcza z toksyn, wygładza i zmiękcza naskórek, redukuje stres.

Jak widać zastosowanie glinki jest bardzo szerokie, moja recenzja tyczyć się będzie maseczki na twarz, ponieważ uznałam, że ze 100 gramami glinki nie opłaca mi się wykonywać innych zabiegów :)

Sposób użycia: Wsypać odpowiednią porcję glinki zielonej do miseczki w zależności od zastosowania. Do mieszania nie należy używać metalowych przedmiotów. Grubą warstwę nałożyć na twarz i pozostawić do wyschnięcia. Dokładnie zmyć ciepłą wodą i nałożyć krem. Przy cerze suchej można dodać kilka kropelek olejku jojoba lub oliwy z oliwek.

Opakowanie: Bardzo szczelne i wygodne, do środka mieści mi się idealnie szpatułka drewniana, którą mieszam glinkę. Nie miałam problemów z otwieraniem i zamykaniem. Kosmetyki z CosmoSPA mają duży plus, że same odbezpieczamy je w domu, mamy dzięki temu pewność, że nikt przed nami do środka nie zaglądał :) W środku 100g produktu.

Konsystencja: Początkowo jest to proszek, po dodaniu wody robi nam się z niego 'papka błotna', niestety trochę ciężko mi było początkowo dobrać odpowiednie proporcje wody i glinki co jest dosyć dużym minusem dla osób niecierpliwych. Po nałożeniu na twarz zasycha nam w 'skorupkę', ze zmywaniem nie miałam problemów.

Zapach: Błotny, jednak nie jest intensywny, mi nie przeszkadzał w najmniejszym stopniu.

Skład: 100% glinki zielonej. Nie posiada konserwantów ani innych dodatków.

Działanie: Jak pisałam, stosowałam glinkę jako maseczkę na twarz. Glinka bardzo dobrze matuje nam buzię i absorbuje nadmiar sebum, dobrze oczyszcza twarz - po zabiegu jest gładka i miła w dotyku, idealnie przygotowana do nałożenia kremu. Dodatkowym plusem jest, że zmniejsza pory i faktycznie łagodzi wszelkie stany zapalne i podrażnienia, skóra twarzy jest uspokojona, zaczerwienienia są zmniejszone.

Cena: 7,99zł / 100g

Dostępność: www.cosmospa.com.pl

Ogólna ocena: 5/6
Glinka zielona to naprawdę ciekawy produkt, jeżeli nie przeszkadza nam fakt, że trzeba ją samemu przygotować i odpowiednio dobrać proporcję, to dobra alternatywa dla zwykłych maseczek, dodatkowo w niskiej cenie (produkt jest wydajny). Zabieg jest przyjemny, relaksujący i przede wszystkim efektywny. Ocena w dół za początkowe kłopoty z rozrabianiem glinki.

Glinkę do testów dostałam dzięki uprzejmości firmy CosmoSPA.
Co nie miało wpływu na moją ocenę.

Na sam koniec zostawiam Was z piosenką, która okropnie mnie męczy ostatnio,
jest wspaaaaaaniała! <3

Pozdrawiam Was gorąco kochane! ;*

piątek, 24 sierpnia 2012

037. Recenzja Cukrowego peelingu do rąk Paloma hand SPA.

Witajcie ;*
Przepraszam na wstępie, że tak długo nie pisałam, 
ale korzystam z wakacji jak najbardziej się da i nie marnuję czasu przed komputerem,
zwłaszcza, że pogoda dopisuje! :)
Ale już kończę zbędne gadanie i przechodzę do recenzji! 

Cukrowy peeling do rąk z olejkiem makadamia i migdałowym Paloma hand SPA. 

Co mówi producent? Cukrowy peeling do rąk do relaksującym zapachu. Dzięki zawartości naturalnych kryształków cukru szybko i delikatnie złuszcza martwy naskórek, wygładza i zmiękcza, pobudza skórę do odnowy. Olejki makadamia i migdałowy, witaminy A i E zapewniają komfort podczas zabiegu - intensywnie nawilżają, odżywiają i natłuszczają naskórek, skóra odzyskuje aksamitną gładkość. 

Sposób użycia: Rozprowadzić peeling na zwilżonych dłoniach, delikatnie masować 2-3min., następnie zmyć ciepłą wodą. W celu uzyskania silniejszego efektu złuszczania należy nałożyć peeling na suchą skórę.

Opakowanie: Wygodne, odkręcane pudełeczko, nabieramy tyle produktu, ile nam potrzeba. W środku mamy 125ml produktu.

Konsystencja: Dosyć zbita, ziarnista - dla mnie na plus, peeling nie ścieka nam z rąk, dobrze się rozprowadza. Wydajny!

Zapach: Bardzo przyjemny, różany, jednak nie nachalny, który zostaje na naszych dłoniach po użyciu.

Skład:

Działanie: Jestem pozytywnie zaskoczona - peeling to naprawdę dobry zdzierak, spełnia swoje główne zadanie, czyli złuszcza martwy naskórek i wszelkie odstające skórki, przy tym przyjemnie masuje. Przy tym dobrze nawilża dłonie - nie są przesuszone, lekko natłuszcza. Dłonie po zastosowaniu są miękkie i gładkie, miłe w dotyku. 

 Cena: 5-9zł

Dostępność: www.sklep.miraculum.pl , drogerie Natura.

Ogólna ocena: 5/6
Podsumowując jestem naprawdę zadowolona z tego produktu, peeling zapewnia dobre złuszczenie - czyli to, czego potrzebują moje dłonie, a do tego nie pozostawia skóry dłoni suchej, a dobrze ją nawilża no i pięknie pachnie. Dlaczego ocena w dół? Dla niektórych może być zbyt ostry, dla bardziej delikatnych dłoni może być zbyt mocny. 

Peeling do testowania dostałam dzięki uprzejmości portalu 
Co nie miało wpływu na moją ocenę.


Pochwalę się jeszcze współpracą, którą ostatnio nawiązałam
z firmą LABO.

W dzisiejszej notce to tyle,
pozdrawiam Was gorąco ;*

środa, 15 sierpnia 2012

036. Recenzja Energizujące algi pod prysznic z zieloną herbatą BingoSpa.

Cześć kochane ;*
Pogoda bez zmian, a mnie to okropnie dobija, nic, tylko spałabym i spała...
Dzisiaj pobiłam swój wakacyjny rekord i wstałam uwaga... 
po godzinie 14, ale mam wymówkę! 
Czytałam książkę jeszcze grubo po godzinie 4! :) Tak, tym razem Tess Gerritsen Ciało.
Co do wakacji... Uciekają mi przez palce, a wraz z powrotem do szkoły wiąże się... MATURA!
Ha, tak, jestem praktycznie w 3 klasie liceum i dalej nie wiem na jakie studia pójdę,
życzę sobie samej powodzenia, bo ciężko to widzę...
Koniec mojego ględzenia, bo poza pogodą jeszcze ja Was podobijam! :p
Przechodzę do recenzji!

Energizujące algi pod prysznic z zieloną herbatą BingoSpa.


Co mówi producent? Kremowa piana pozostawi na Twojej skórze uczucie świeżości i rześkości, a Ty będziesz cieszyć się dobrym samopoczuciem aż do następnej kąpieli. 

Opakowanie: Czyli zacznę od minusów, plastikowe, bez żadnego dozownika - zdarzało mi się wylać zbyt dużo produktu. Zakręcane - kolejny negatyw, pod prysznicem, mokrą dłonią czasami ciężko było mi otworzyć butelkę, musiałam sięgnąć po ręcznik. No i ostatni minus - etykietka pod wpływem wody nieciekawie odchodzi od plastiku.
Zawiera 300ml produktu. 


Konsystencja: Soczyście zielony, kremowy żel, dobrze się rozprowadza i przyzwoicie pieni. 

Zapach: Na pewno nie jest to zielona herbata, mi pachnie gumą balonową Hubba Bubba, jednak spodobał mi się. Niestety po kąpieli nie pozostaje na skórze.

Skład:

Działanie: Żel przyjemnie myje i dobrze oczyszcza naszą skórę, nie odczułam jej napięcia, jest miękka i gładka, odświeżona. Nie odczułam przesuszenia. Kolejny plus - jest naprawdę bardzo wydajny! Używam i używam, a końca nie widać :)

Cena: 8zł / 300ml

Dostępność: www.bingosklep.com

Ogólna ocena: 4+/6
Najgorszym minusem w całym produkcie jest opakowanie - mimo, że ładne, bardzo mało praktyczne, ale oceniam bardziej kosmetyk i jego działanie niż wygląd zewnętrzny, a tutaj się dobrze sprawił, plus za zapach, który mnie pozytywnie zaskoczył, minus za to, że tak szybko znikał z ciała :)

Balsam do testów dostałam dzięki uprzejmości firmy BingoSpa
Co nie miało wpływu na moją ocenę.


W dzisiejszej notce tyle, zmykam do lektury Waszych blogów! 
Aaa i jeszcze jedno, dodałam nową zakładkę na temat moich włosów na górze bloga - możecie śledzić moje kuracje, stan włosów i ogólnie włosowe poczynania :)
Pozdrawiam ;*

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

035. Recenzja żelu na blizny Scagel.

Witajcie :)
Pogoda zachęca jedynie do dłuuugiego spania w łóżku, albo dobrej książki i kawy,
deszcz jest paaaaskudny. 
No ale koniec narzekania, dzisiaj szybka recenzja :)


Gwiazdą dzisiejszego wpisu jest żel na blizny Scagel. Pod koniec kwietnia tego roku zaliczyłam spotkanie z ziemią, a w zasadzie z porozbijanymi butelkami i w ten oto sposób zafundowałam sobie piękną bliznę na łokciu (ah ta chęć pomocy w chodzeniu innym!), pomyślałam no cóż, czemu by nie sprawdzić jak działa? :)

Co mówi producent? Najnowsza, kompletna formuła na blizny, stanowi połączenie naturalnych wyciągów z roślin i pochodnej silikonu, których działanie w procesie leczenia blizn różnego pochodzenia zostało skutecznie udowodnione. Zmiękcza i wygładza blizny, zmniejszając w ten sposób nierówności.

Sposób użycia: Nałożyć warstwę żel i masować delikatnie miejsce chorobowo zmienione dwa razy dziennie, rano i wieczorem. 

Opakowanie: Bardzo miękka tubka z wygodnym dozownikiem, wydobywamy pożądaną ilość produktu. Zawiera 19g żelu.

Konsystencja: Żelowa, szybko się wchłania, nie pozostawia śladów.

Zapach: Bardzo delikatny, ciężko mi określić czym pachnie, jednak nie jest to zapach drażniący, po nałożeniu niewyczuwalny.

Skład:

Działanie: Żel stosowałam ponad miesiąc (przewiduję dłuższą kurację) i już zaważyłam małe, ale jednak efekty. Co mam na myśli? Przede wszystkim wygładzenie skóry w tym miejscu i nawilżenie - przestała mi się łuszczyć, stała się elastyczna. Blizna zrobiła się płytsza, nie jest już tak wystająca, a także zmieniła swój kolor z czerwonego na bardzo jaśniutki różowy. Wiadomo, blizna całkowicie nam nie zniknie, jednak już stała się o wiele mniej widoczna.

Cena: 46,93zł (19g) oraz 82,88zł (50g).

Dostępność: www.scagel.pl

Ogólna ocena: 5/6
Ocena w dół za cenę - jest spora. Działanie jest jak najbardziej na plus, nie mam żadnych zastrzeżeń ani do zapachu, ani opakowania, więc podsumowując produkt spełnił moje oczekiwania.

Jeżeli chcecie poczytać więcej na temat tego żelu,
obejrzeć efekty z jego stosowania, zapraszam www.scagel.pl

Fakt, że dostałam produkt do testowania za darmo nie miał wpływ na moją opinię.


To tyle w dzisiejszej notce, biegnę poprzeglądać Wasze blogi i odpowiedzieć na zaległe komentarze ;*

czwartek, 9 sierpnia 2012

034. Farba Venita Glamour 5/0 brąz - recenzja, zdjęcia.

Witajcie dziewczyny!
Dzisiaj bez zbędnych wstępów przechodzę do recenzji jaką dla Was przygotowałam,
czyli moja opinia o farbie do włosów Venita GLAMOUR.

Odcień: 5/0 brąz.

Venita Glamour to nowoczesna farba do włosów, której receptura została oparta na wysokoskoncentrowanych mikrobarwnikach z łatwością wnikających do wnętrza włosa i tworząca tam trwały, głęboki kolor. Poza tym:
-pokrywa siwe włosy
-farbowanie zajmuje max 20min
-15 odcieni do wyboru.

W pudełeczku znajdziemy
-tubkę z kremem koloryzującym - 50ml
-aktywator w buteleczce - 50ml
-rękawiczki
-instrukcję

Moje spostrzeżenia na temat farby?
Opakowanie: Jest całkiem w porządku, wymaga dodatkowego naczynka do wymieszania płynów, jednak nie sprawiło mi to żadnego problemu.
Konsystencja: Po wymieszaniu jest naprawdę w okej, wygodnie nakłada się ją na włosy - robiłam to sama i nie miałam kłopotów, nie spływa z włosów.
Zapach: No i tu niestety zaczyna się problem, jest strasznie mocny, wręcz duszący, wchodzi w nos, oczy, bardzo nieprzyjemne uczucie przy nakładaniu.
Cena: ok. 6zł, czyli bardzo tanio.

Niżej zrzut z ulotki, sposób użycia

No i chyba co najważniejsze, czyli działanie!
Swoje włosy rozjaśniłam kremem z Avonu w tamtym roku i do tej pory muszę męczyć je farbowaniem, ponieważ każda farba zbliżona do mojego naturalnego koloru wypłukuje się na rudawo. :<

A u mnie wyglądało to tak
Lewa przed farbowaniem, prawa po.

Tutaj widać troszkę lepiej.

Podsumowując, farba spełniła moje oczekiwania, kolor mi się bardzo podoba, wyszła naprawdę fajna czekolada (nie czerń!), przy farbowaniu nie wypadło mi dużo włosów, nie zaobserwowałam wysuszenia włosów, jedyny i największy minus to paskudny zapach. Nie wiem jak z trwałością, zobaczymy!

Ogólna ocena: 4+/6
Naprawdę, zapach mocno razi.


W dzisiejszej notce jeszcze bonus!
Mówiłam Wam, że mój nowy przyjaciel, czyli pies ze schroniska łazi za mną krok w krok?
Tak, nawet przy robieniu zdjęć musiała siedzieć przy mnie, oto dowody!


No i jeszcze moje zdjęcie :)

I przy okazji! Zaczynam miesięczną kurację drożdżową, zobaczymy jak będzie z przyrostem moich włosów! :) Poza przyrostem drożdże mi bardzo smakują! Wiem, wiem, jestem dziwna! :p

Pozdrawiam Was gorąco ;*

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

033. Lipcowe denka, niebiańskie gradient nails.

Witajcie!
Wykończą mnie te upały, dzisiaj w Lublinie jest naprawdę potwornie! 
Siedzę w chłodnym pokoju i oglądaaam, albo czytam. O, właśnie! Skończyłam wszystkie sezony Dextera i jestem maksymalnie uzależniona od tego serialu, czekam końca września na 7 sezon! <3
No i teraz wzięłam się za Grę o tron, ale może Wy macie jakieś ciekawe seriale do polecenia?
Poza tym czytam Tess Gerritsen, uwielbiam jej książki, kolejne uzależnienie!
No ale koniec już! Przejdźmy do tematu, czyli lipcowe denko!


Moje lipcowe denko nie jest zbyt obszerne, głównie przez spontaniczny wyjazd, jaki mi wypadł i nie wzięłam ze sobą połowy rzeczy, z resztą nie wyobrażam sobie chodzenia z maską na głowie nad jeziorem czy też olejowania włosów, a później mycia ich pod wężem ogrodowym, więc miały 5 dniowy odpoczynek od jakiejś intensywnej pielęgnacji niestety.
Co więc zużyłam?
Kokosowy Sorber do mycia ciała Farmona.
Recenzowałam >>TUTAJ<<
Czy kupię ponownie? Nie wiem, jeżeli zatęsknię za zapachem to owszem, ale nie chciałabym, żeby mi się znudził i 'przejadł', więc na razie nie.

Waniliowy scrub do mycia ciała Farmona.
Recenzowałam >>TUTAJ<<
Czy kupię ponownie? Tak, chętnie do niego wrócę, kiedy skończę swoje zapasy peelingów.

Koncentrat balsamu nawadniający skórę Hydrain3 Dermedic.
Recenzowałam >>TUTAJ<<
Czy kupię ponownie? Nie, moja skóra obecnie nie wymaga aż takiego nawilżenia, poza tym lubię balsamy, które potrafią zaczarować zapachem :)

Oliwka z alosesem Johnson's baby.
W końcu wymęczyłam, produkt na pewno nie dla mnie, zupełnie nie odpowiada mi ten sposób nawilżania ciała, nie lubię tak tłustych produktów, mimo, że działanie było w porządku oliwki po prostu mi nie podchodzą.
Czy kupię ponownie? Zdecydowanie nie.

Szampon Tatro-Chemilowy BARWA do włosów łamliwych i zniszczonych.
Szukałam czegoś, co upora się ze zmywaniem olejów z mojej czupryny i co nie będzie miało nic wspólnego z rumiankiem, który lubił sobie rozjaśnić moje włosy. Szampon ten nie zawiera silikonu, jednak jest SLS, olejów pozbywał się bardzo przyzwoicie, no i śmieszna cena: 2,70zł.
Czy kupię ponownie? Bardzo możliwe, chyba, że znajdę lepszy zamiennik, może coś polecacie?

Kąpiel odbudowująca włosy z octem z malin Marion.
Bardzo się polubiliśmy, przyjemny dodatek w pielęgnacji włosów. Na plus oczywiście zapach! Nie zawiera SLS, SLES, ani parabenów, włosy po jego użyciu są sypkie i lekkie, lśniące.
Czy kupię ponownie? Tak, jeżeli znajdę gdzieś w stacjonarnym sklepie.
(nie wiecie może gdzie w Lublinie szukać takich atrakcji :p?)

Antyperspirant Nivea Invisible.
Skuszona promocją zdradziłam Rexonę, której jestem wierna i powiem Wam, że Nivea na pewno nie jest lepsza,jednak nie jest też jakimś kompletnym dnem, po prostu gdybym miała wybierać padłoby na Rexonę, ponieważ efekt świeżości jest na pewno dłuższy i nie pozostawia białego filmu.
Czy kupię ponownie? Nie, zostaję przy Rexonie.

Spray przyśpieszający wysychanie lakieru do paznokci Avon.
Słyszałam wiele pochlebnych opinii na jego temat, aleee... mi niestety zupełnie nie odpowiada...
Może i przyśpieszał wysychanie lakieru, jednak kosztem robienia bąbelków na lakierze (początkowo myślałam, że winowajcą jest odżywka), co nie wyglądało dobrze, poza tym jest strasznie tłusty.
Czy kupię ponownie? Zdecydowanie nie.

Preparat do paznokci Witaminowa Bomba KillyS.
Nie robiła nic złego moim paznokciom, ale też nie zauważyłam jakiejś spektakularnej zmiany, zdecydowanie wolę preparaty od Eveline. Zaczęłam używać jako bezbarwnego toppera i tutaj sprawdziła się całkiem ok.
Czy kupię ponownie? Nie, teraz jestem wierna Eveline.

Olej rycynowy Alofarm.
Dodawałam go do wielu masek, olejów na włosy, które były miękkie i 'mięsiste'. Stosowałam także na skórki przy paznokciach, w każdym wydaniu sprawdzał się bardzo dobrze i jestem mu wierna od dłuższego czasu, chyba mój pierwszy olej, z jakim miały styczność moje włosy.
Czy kupię ponownie? Zdecydowanie tak.

Odżywka natychmiastowa jedwab ISANA.
Zachwyciła mnie pod każdym względem, po jej użyciu moje włosy były lśniące, miękkie i aż chciało mi się je dotykać, naprawdę się polubiłyśmy.
Czy kupię ponownie? Na pewno, tym razem pełnowymiarowy produkt.

Ekspresowa odżywka Oliwka Siwss O Par do włosów suchych i bez połysku.
Zupełne przeciwieństwo poprzedniczki. Odżywka nie zrobiła zupełnie nic z moimi włosami, poza tym, że dodała im może trochę blasku i okropnie splątała, że nie mogłam ich rozczesać, okropny potworek.
Czy kupię ponownie? Nie! Nie ma mowy.

Maska-serum do rąk oraz szafirowy peeling Perfecta.
Bardzo fajny zestaw o przeeeeepięknym zapachu! Peeling to dobry ździerak, po jego użyciu nie mam żadnych niepotrzebnie odstających skórek (moja zmora!), natomiast serum pięknie je wygładza, dłonie są miękkie i delikatne.
Czy kupię ponownie? Tak, nie raz.

I maaasa próbek!
Krem na cellulit i rozstępy BingoSpa.
Ma zapach jak Hubba Bubba! <3 I to mnie przede wszystkim urzekło, ciężko stwierdzić jakieś większe efekty przy tak krótkim stosowaniu, jednak na pewno dzięki niemu skóra stała się 
bardziej napięta, jędrna i gładka.
Czy kupię pełnowymiarowy produkt? Myślę, że jak skończę inne ujędrniacze to bardzo możliwe.

Szampon i maska intensywne wygładzenie Ziaja.
Testując te produkty spodziewałam się przede wszystkim wygładzenia włosów i mniejszych fal.
Efekt? Moje włosy pokręciły się jeszcze bardziej niż naturalnie...
Czy kupię pełnowymiarowy produkt? Na pewno nie.

Szampon z pszenicą i kokosem do włosów suchych i zniszczonych Oriflame.
Kolejny uwodziciel zapachowy! Uwielbiam kokos, więc dziwne by było, gdybym była niezadowolona z tego produktu, dobrze oczyszczał włosy, nie plątał ich.
Czy kupię pełnowymiarowy produkt? Jak skończę szamponowe zapasy na pewno! 

Balsam do ciała opuncja i biała herbata Floslek.
Coś dla fanek zapachu białej herbaty, jest bardzo intensywny, dla mnie zbyt mocny, dobrze zmiękczył i wygładził skórę, nawilżenie też na plus.
Czy kupię pełnowymiarowy produkt? Nie, ze względu na zapach.

Masło do ciała granat Bielenda.
A tu wręcz przeciwnie, bardzo przyjemny zapach. Polubiłam, jak wszystkie masła Bielendy, dobre nawilżenie, szybkie wchłanianie, przyjemne mazidło!
Czy kupię pełnowymiarowy produkt? Pewnie tak, nie wiem czy akurat granat, ale na pewno masło od Bielendy, niestety dopiero zużyciu wszystkiego co mam w zapasie :(

Mleczko do ciała kozie mleko Ziaja.
Zaaaaapach <3 Tak, znowu zapach :) Nie bardzo lubię konsystencję mleczek, po prostu wolę bardziej zbite balsamy czy masła. Produkt zapewnił dobre nawilżenie i gładkość skóry.
Czy kupię pełnowymiarowy produkt? Nie, ze względu na konsystencję. 


Okej, przebrnęłam przez tą masę zdjęć!


Teraz pokażę Wam mój ostatni mani, ze specjalną dedykacją dla Kasieńki z bloga:
www.kjakkosmetyki.blogspot.com
Przepraszam kochana, że tak późno i że taki zwyklak, ale w końcu mam dłuższe paznokcie więc mogę co nieco poszaleć :)

Cieniowanie robiłam >>TYM<< sposobem, chmurka wyszła trochę inaczej niż bym chciała,
no ale trudno :) Sprawcy całego zamieszania to lakiery:
1. Biały Miss Sporty
2. Golden Rose nr 88
3. Wibo nr 58

+ przeźroczysty topper



I ostatnia sprawa jaką muszę poruszyć to współprace
Z firmą OEPAROL, do testów dostałam:
-płyn micelarny
-jedwab do ciała

Z firmą Venita za pośrednictwem portalu urodaizdrowie.pl
do testów dostałam:
-2x farbę do włosów Venita Glamour
-2x ziołowy balsam koloryzujący z ekstraktem z henny
-szampon do włosów farbowanych i ciemnych


Ufff, to już koniec tej przedługaśnej notki, pozdrawiam te, które dotrwały do końca ;*
Jutro chyba przetestuję farbę, dzisiaj już zrobiłam zdjęcia moich włosów PRZED,
zdziwiłam się, że mają już taką długość :)\

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...