czwartek, 28 lutego 2013

089. Włosy po wizycie u fryzjera + marcowy plan pielęgnacji!

Cześć kochane!
Jak może niektóre z Was już przeczytały, niedawno wybrałam się do fryzjera, mimo tego, że nie przepadam za tymi wizytami, no cóż świat do odważnych należy :D Pierwszy raz odwiedziłam salon fryzjerski położony kawał drogi od mojego domu, pomyślałam, że może warto :) Zależało mi przede wszystkim na wyrównaniu włosów i podcięciu pokruszonych końcówek, bez przypadkowej utraty 15cm z długości jak to zwykle bywało... Czy jestem zadowolona? W 100%! Poznałam przemiłą fryzjerkę Panią Anię, która ma bardzo profesjonalne podejście i widać, że zna się dobrze na tym co robi, od razu na wejściu powiedziałam, że skracamy maksymalnie do dwóch centymetrów! Po czym nieśmiało zapytała, czy może ciachnąć trochę więcej, bo będzie to naprawdę lepiej wyglądać, pomyślałam dobra, włosy nie ręka, najwyżej pojęczę tydzień, a włosy odrosną. W gruncie rzeczy wcale tak dużo z długości nie straciłam, a włosy o wiele lepiej się układają, są lżejsze i wydają się być jeszcze gęstsze, no i pożegnałam wysuszone końcówki.
Zdjęcie po lewej przed wizytą, robione z fleszem, dlatego włosy mogą wyglądać trochę lepiej - prawa, bezfleszowo, po wizycie. Jak widzicie włosy przy lewym ramieniu mam o wiele krótsze - to przez nieumiejętne podcinanie grzywki przez poprzednią fryzjerkę, pozostaje mi teraz zapuszczać, bo teraz grzyweczka zrobiona elegancko! :) Włosy pokazuję Wam wyprostowane, w moich naturalnych falach nie byłoby tak dobrze widać zmiany, która dla kogoś kto chodził do fryzjera raz na dwa lata i tak jest ogromna :D.
Gdyby któraś lublinianka chciała się dowiedzieć, w którym to salonie dobrze wiedzą ile to 3cm z końcówek piszcie na maila! :)

Plany na marzec!
W tym miesiącu walczę o przyrost! Skoro włosy wyrównane można teraz je z czystym sumieniem zapuszczać, nie zapominając o dobrym nawilżeniu :) Przy okazji chciałabym ograniczyć wypadanie, coś ostatnio gubię włosiska! 

Mycie: Lekkie delikatne mycie szamponem Babydream oraz oczyszczanie metodą OMO.
O - odżywka Hegron do wszystkich rodzajów włosów;
M - szampon borowinowy i 7 ziół BingoSpa;
O - odżywka Timotei Jericho Rose "Intensywna odbudowa" / Isana "Płynny jedwab do włosów"
Maski: Vatika Virgin Olive wzbogacana spiruliną, sproszkowaną amlą, gliceryną oraz olejkiem arganowym.
Oleje: Olej kokosowy Parachute (>tutaj< recenzja) na długość, na skalp Sesa. Na końcówki do zabezpieczania serum do końcówek Rich Repair Goldwell / olejek arganowy.
Wcierki: 26.02 rozpoczęłam (już drugą w życiu) przygodę z Jantarem, staram się wcierać go codziennie w skalp.
Suplementy: 26.02 zaczęłam kurację wyciągiem ze skrzypu polnego z drożdżami i witaminami Vitamex-Farm, codziennie łykam dwie tabletki w trakcie posiłku.

Jak widzicie, niektóre produkty są podlinkowane, gdybyście chciały poczytać o nich coś więcej :) Niebawem przygotuję kilka recenzji na ich temat. Chciałabym też ograniczyć prostowanie włosów (nie martwcie się, nie robię tego codziennie!), jednak to zależy od ich humoru, czasem pięknie się kręcą, a czasem zbijają się w niezidentyfikowany kołtun i nie da się z tym nic zrobić, może teraz po pozbyciu się tych zniszczonych kolegów będą się lepiej sprawować, poza tym właśnie gotuję żel lniany, zobaczymy czy mi pomoże w ładnym skręcie :)

Dodatkowo mam zamiar spróbować kremowania włosów i mam już dwóch świetnych kandydatów do tego zabiegu, zdradzę Wam co nieco :D Ciekawe czy u mnie się sprawdzi ta metoda! 

I pytanie do Was! Znacie może jakieś delikatne szampony, które poza tym, że nie zawierają SLS, nie zawierają również wyciągu z rumianka? Niestety Babydream ma go w składzie, co niestety delikatnie rozjaśnia mi włosy, a czego chcę uniknąć za wszelką cenę. 

W dzisiejszym poście tyle! :) Czas na lekturę Waszych blogów!
Przypominam również o moim rozdaniu!

środa, 27 lutego 2013

088. Recenzja Olejku łopianowego z czerwoną papryką GreenPharmacy.

Hej kochane :)
Dzisiaj troszkę odpoczywam, w szkole kolejna próbna matura z matmy i już mam dosyć haha, na szczęście już niedługo :) Na dzisiaj przygotowałam dla Was recenzję.

Olejek łopianowy z czerwoną papryką GreenPharmacy.

Co mówi producent? Naturalny olejek łopianowy w połączeniu z naturalnym ekstraktem czerwonej papryki tworzą skuteczny preparat o sprawdzonym wzmacniającym i pobudzającym działaniu na włosy. Dzięki regularnemu stosowaniu olejek wyraźnie wzmacnia osłabione włosy i stymuluje ich wzrost. Czerwona papryka pobudza mikro-cyrkulację krwi co ułatwia przenikanie dobroczynnych składników olejku łopianowego w głąb cebulek włosowych. Włosy stają się gęstsze i mocniejsze, lśniące i pełne życia. Odpowiednio pielęgnowane dobrze się rozczesują i lepiej układają.

Sposób użycia: Ciepły olejek delikatnie wetrzeć w skórę głowy u nasady włosów i pozostawić na ok.20-30 min. Następnie umyć włosy szamponem, najlepiej z serii GreenPharmacy, dobranym odpowiednio do rodzaju włosów i zastosować balsam do włosów z tej samej serii. Powtarzać zabieg 1-2 razy w tygodniu.

Opakowanie: Plastikowa buteleczka, pod światło bez problemu widać ubytek olejku. Otwór moim zdaniem jest odpowiedniej wielkości. W środku 100ml produktu.

Konsystencja: Jak sama nazwa wskazuje - oleista, dobrze rozprowadza się na włosach i skalpie, nie miałam problemu ze zmyciem olejku nawet szamponem bez SLS. Nie obciąża włosów.

Zapach: W zasadzie olejek jest bezzapachowy. 

Skład:

Działanie: Olejek stosowałam na całe włosy jak i skalp. Włosy były wygładzone i ujarzmione, dobrze nawilżone i ładnie się układały. Nie podrażniał skalpu, wręcz przeciwnie. Czy zauważyłam pobudzenie do wzrostu? Olejek stosowałam razem z innymi suplementami, jednak jestem zdania, że zrobił swoje i dzięki niemu pojawiło się na mojej głowie trochę malutkich baby hair :)

Cena: 5zł / 100ml

Dostępność: Drogerie, sklepy internetowe.

Ogólna ocena: 6/6
Polecam ten olejek z czystym sumieniem, nawet jeżeli się nie sprawdzi, cena jest na tyle niska, że w zasadzie nic nie tracimy :)


Produkt dostałam w ramach współpracy z firmą Elfa Pharm,
co nie miało wpływu na moją ocenę.

Zmykam, teraz czas na gorącą kąpiel! ;) Trzymajcie się!

poniedziałek, 25 lutego 2013

087. O wzbogacaniu maski spiruliną!

Witajcie kochane!
Ferie minęły błyskawicznie, a dzisiejszy dzień w szkole po 4 godzinach snu był istną katorgą! Na dzisiaj przygotowałam dla Was notkę, która z recenzją nic wspólnego nie ma (w końcu! :D), powiem Wam, że mam masę pomysłów na tego typu notki, ale trzeba w nie włożyć trochę pracy i siły, a ja a to nie mam czasu, a to jestem strasznie zmęczona, aleeee już niedługo maturki i najdłuższe wakacje w życiu, to lubię! :D Wtedy będzie i masa czasu i pewnie nie będę chodziła jak zombie haha :)

Spirulina, co to takiego? 
Spirulina to alga składająca się aż w 60% z białka. Jest źródłem łatwo przyswajalnego żelaza (ważne dla wegetarian), naturalnego jodu, potasu, selenu, cennych witamin z grupy B (B1, B2, B3, B6, B12), makro- i mikroelementów oraz nienasyconych kwasów tłuszczowych, m.in. kwasu gamma-linoleanowego (GLA).


Konsystencja spiruliny to zielony proszek, niestety sporym minusem jest zapach, który przypomina moim zdaniem pokarm dla rybek.

Produkt możecie dostać >>TUTAJ<< w cenie 15zł / 100g. 

Dużo naczytałam się o korzyściach wzbogacania maski do włosów tym zielonym proszkiem i spróbowałam sama (mimo początkowych oporów ze względu na zapach). Produkty jakich użyłam to:
-Maska Vatika Virgin Olive (www.indiaonline.pl)
-Spirulina Maxima 100g (www.yerbamatestore.pl)
-Olejek arganowy (www.skarbyafryki.pl)
-Gliceryna (www.doz.pl)

Jak przygotowałam mieszankę?
Do 2,5 łyżek stołowych maski dodałam jedną płaską łyżkę spiruliny, kilka kropel olejku i kilka kropel gliceryny. Wszystko wymieszałam starannie, maska z koloru pomarańczowego stała się ciemnozielona, ale co bardziej mnie zaskoczyło bardzo zniwelowała przykry zapach spiruliny (nie powiem, że w ogóle go nie było czuć, ale nie był tak drażniący), do tego przybrała konsystencję musu. 

Całość nałożyłam na umyte włosy, pod folię i ręcznik, na 30 min. Dokładnie spłukałam maskę letnią wodą, na szczęście włosy nie stały się zielone (niestety nie wiem jakby to było w przypadku blond włosów) :) Natomiast efekt po ich wysuszeniu mnie bardzo pozytywnie zaskoczył - włosy nawilżone, mięsiste, dociążone (ale nie obciążone!), wygładzone, a do tego bardzo dobrze się rozczesywały :) Przykry zapach nie został na włosach.
Przy okazji możecie zobaczyć moje wyprostowane włosy i lepiej ich okropnie nierówne, zniszczone i poszarpane końce, ale zdradzę Wam małą tajemnicę! Dzisiaj byłam u fryzjera i niebawem możecie spodziewać się notki dotyczącej efektów wizyty i mojego planu pielęgnacji :)

Podsumowując? Na pewno jeszcze nie raz wrócę do wzbogacania maski spiruliną, efekty są naprawdę zaskakujące i jestem w stanie pomęczyć się nawet tym niezbyt przyjemnym zapachem :) Niebawem przygotuję dla Was dokładniejszą recenzję samej spiruliny.

Przypominam jeszcze o moim rozdaniu z firmą Silcare

A Wy próbowałyście spiruliny? Jak wyglądały wasze efekty? :)

niedziela, 24 lutego 2013

086. Rozdanie z Silcare!

Witajcie!
Tak, tak, dobrze widzicie :) Razem z firmą Silcare przygotowałam dla Was rozdanie! 
Zacznę oczywiście od tego najprzyjemniejszego, czyli od nagród!


1. Nagrody:
-Maska do rąk Avocado;
-Peeling do rąk Avocado;
-4 lakiery Garden of Colour o numerkach: 14, 31, 40, 64;
-Odżywka Witamin Bomb;
więcej o produktach możecie poczytać >>TUTAJ<<

2. Sponsorem nagród jest firma Silcare.
3. Rozdanie trwa miesiąc od 24.02-24.03.2013r.
4. Nagrody wysyłam wyłącznie na terenie Polski
5. Całkowite koszty przesyłki pokrywam ja.
6. Wyniki ogłoszone zostaną w ciągu 3 dni od zakończenia rozdania.
7. Blogi tworzone jedynie do rozdań są automatycznie wykluczane.


Co robić by wygrać?
Jedyna rzecz to MUSISZ być publicznym obserwatorem mojego bloga.

Jednak by zdobyć więcej losów możesz:
1. Dodać mojego bloga do blogrolla - 1 los
2. Dodać powyższy, podlinkowany baner do paska bocznego na blogu - 2 losy
3. Napisać oddzielną notkę o moim rozdaniu (nie w zakładce z rozdaniami!) - 4 losy

Do zgarnięcia aż 7 głosów!


+ Dla czterech moich topspamerek, jeżeli wyrażą chęć udziału przyznaję 3 losy, są to:
-Becomingbeauty
-zuzia21
-Ola
-mleczna

Zgłaszajcie się pod tą notką.
Formularz zgłoszeniowy:
1. Obserwuję jako:
2. Mój e-mail:
3. Blogroll nie / tak + adres bloga
4. Baner w basku bocznym nie / tak + adres bloga 
5. Notka nie / tak + link do notki

Gdy będzie dużo chętnych obiecuję powiększyć nagrodę!

Powodzenia! :)

sobota, 23 lutego 2013

085. Prezentacja lakieru do paznokci HEAN City Fashion nr 164.

Witajcie :*
Wczorajszy 100% babski wieczór na koniec ferii zaliczam do baaaardzo udanych :D Dobra muzyka, dobre jedzonko, a i dobrego alkoholu nie zabrakło! No dobra, zabrakło, więc wyprawa o 3 rano do tesco była koniecznością, ale szybko się uwinęłyśmy :p Spać poszłyśmy przed 7 rano, więc dzisiejszy dzień = totalny odpoczynek! No i obcinanie pazurów, a jeżeli o pazurach mowa, to przejdę do gwiazdy dzisiejszej notki :D

Lakier do paznokci HEAN City Fashion nr 164.

Może już widziałyście, ale w archiwum bloga jest już jedna recenzja lakieru HEAN City Fashion, dlatego żeby się nie powtarzać >>TUTAJ<< możecie ją znaleźć :) Każdy podpunkt zgadza się słowo w słowo z tym odcieniem, no oczywiście oprócz koloru, który niżej opiszę.

Kolor: Piękny, głęboki granat, który nie wpada w czarne tony, pięknie lśniąc na naszych paznokciach! W świetle słońca staje się ciut jaśniejszy, co widać na zdjęciu niżej.

Efekt:

I kopia ogólnych informacji.
Cena: 6,99zł / 12ml

Dostępność: Sklepy z kosmetykami, firma ma bardzo fajną wyszukiwarkę, gdzie znajdziemy najbliższe nam placówki -> www.hean.pl/gdzie.html

Ogólna ocena: 6/6
Wcześniej przyczepiłam się do małej gamy kolorystycznej tych naprawdę dobrych lakierów, a tu proszę, w sklepie internetowym jest dostępna nowa, wiosenna kolekcja, piękne kolory, oj piękne! Bez zastanowienia polecam! :)


Produkt do testów dostałam w ramach współpracy z firmą HEAN, co nie miało wpływu na moją ocenę.

Jak Wam się podoba?
Pozdrawiam cieplutko!

czwartek, 21 lutego 2013

084. Recenzja Mleczka ziołowego nawilżająco-oczyszczającego Fitomed.

Witajcie! ;*
Właśnie wróciłam z zakupów i jestem wykończona :D Pojechałam po czarne spodnie, wróciłam z 2 koszulami, torbą i oczywiście spodniami, które czarne nie są :p 
Przechodzę szybko do notki i zmykam odpoczywać! 

Mleczko ziołowe nawilżająco-oczyszczające 2w1 Fitomed.

Co mówi producent? Głównymi składnikami aktywnymi mleczka są wyciągi z lukrecji i szałwii. Mleczko doskonale zmywa intensywny makijaż dzięki zawartym w nim naturalnym substancjom oczyszczającym. Wyciąg z lukrecji posiada właściwości nawilżające, obecność szałwii oczyszcza skórę. Dzięki lekkiej konsystencji mleczko nie rozciąga naskórka i nie zatyka porów, utrzymuje dobry poziom nawilżenia. Można je stosować do skóry suchej, mieszanej, a nawet tłustej również do demakijażu oczu.

Sposób użycia: Mleczko nanieść na wacik i przetrzeć twarz, opłukać tonikiem ziołowym FITOMED.

Opakowanie: Z przezroczystego, miękkiego plastiku, dzięki któremu widzimy ubytek mleczka. Dozownik spełnia swoje zadanie, nie wylewamy zbyt dużo produktu, dobrze się go odmierza. W środku 200ml mleczka.

Konsystencja: Lekka i dosyć gęsta, nie spływa z wacika, dobrze się rozprowadza na skórze, nie pozostawia tłustego filmu i nie zapycha. Mleczko jest wyyydajne, oj wydajne!

Zapach: Bardzo delikatny i przyjemny, lekko ziołowy, kompletnie niedrażniący.

Skład:

Działanie: Główne zadanie w 100% wykonane! Świetnie oczyszcza buzię z mojego codziennego makijażu (podkład, puder, eyeliner wodoodporny i tusz), nie podrażniając i nie wysuszając skóry (nawet tej delikatnej na powiekach), wręcz przeciwnie - pozostawia ją nawilżoną, gładką i czyściutką. Mleczko nie zapycha i nie powoduje wysypu nieprzyjaciół. Jedyny minus za to, że jeżeli dostanie się do środka oka wywołuje lekkie pieczenie które szybciutko mija. 

Co więcej? Nie zawiera parabenów. 
Nie było testowane na zwierzętach.

Cena: 9zł / 200ml

Dostępność: Sklepy zielarskie, www.fitomed.pl/sklep
Tutaj możecie poszukać dokładnych adresów >>KLIK<<

Ogólna ocena: 5/6
Ocena w dół za to małe pieczenie po dostaniu się produktu do oczu. Więcej zarzutów? Brak! Moje uprzedzenie do mleczek minęło! :)

Produkt dostałam w ramach współpracy z firmą Fitomed,
co nie miało wpływu na moją ocenę.

wtorek, 19 lutego 2013

083. Pierwszy raz z Henną KHADI ciemny brąz!

Witajcie kochane!
Tak, tak, padło i na mnie, że sięgnęłam po farbowanie włosów henną i dzisiejszy post będzie w 100% temu poświęcony, więc aby nie przedłużać zaczynamy!

Henna Khadi ciemny brąz.

Co mówi producent? Ziołowa farba do koloryzacji włosów. Nadaje włosom odcień ciemnego, czekoladowego brąz o chłodnej tonacji. Naturalne farby firmy Khadi nadają włosom kolor, połysk, a zarazem poprawiają wygląd włosów przywracając im zdrowy wygląd oraz zwiększają im objętość. Wszystkie składniki są absolutnie naturalne. Nie zawierają sztucznych barwników, konserwantów lub zapachów. Posiada certyfikat BDIH - dzięki któremu możesz mieć pewność, że produkty są najwyższej jakości i spełniają surowe wymogi stawiane kosmetykom naturalnym. 

Jak używamy Henny Khadi?
1. Umyj włosy szamponem bez silikonów.
2. Odpowiednią ilość proszku zalej ciepłą wodą o temp. ok. 50°C, wymieszaj do uzyskania konsystencji gęstej śmietany.
3. Kiedy mikstura ostygnie, wciąż jeszcze ciepłą nałóż na włosy.
4. Włosy owiń folią i ciepłym ręcznikiem.
5. Pozostaw na głowie od 30 minut do 2 godzin.
6. Spłucz włosy ciepłą wodą.
7. Bądź cierpliwa - kolor, w wyniku procesu utleniania, ściemnieje i uzyska intensywniejszy odcień w ciągu kilku dni od farbowania.

Co znajdziemy w opakowaniu?
1. Hennę
2. Instrukcję
3. Rękawiczki
4. Czepek

Konsystencja:
Jak mówi producent sproszkowaną hennę musimy doprowadzić do konsystencji gęstej śmietany za pomocą wody. Dodatkowo możemy dołożyć odżywki bez silikonów, która ułatwi późniejsze rozczesywanie i nawilży nasze włosy podczas zabiegu farbowania (ja niestety nie miał pod ręką takiej odzywki więc odpuściłam). Jeżeli chodzi o nakładanie na włosy nie oszukujmy się, jest na pewno ciężej niż przy zwykłej farbie, ale wystarczy sobie wypracować własny sposób i bez problemu daje się radę :)

Zapach: Mocno ziołowy i nie każdemu może odpowiadać, że zostaje na włosach, mi zupełnie nie przeszkadzał, sto razy wolę ziołowy zapach niż zapach napakowanej chemią farby :)

Skład:

Jak wyglądało moje farbowanie?  Co myślę o działaniu farby?
Na początku umyłam włosy szamponem z Barwy i zaczęłam rozrabiać mieszankę z podgrzaną 'na oko' (a w zasadzie 'na dotyk') wodą, bałam się, że będzie to ciężkie, ale stopniowe dolewanie wody pozwoliło mi wypracować właściwą konsystencję. Jeszcze ciepłą mieszankę nad wanną nałożyłam na włosy, tutaj początkowo było trochę problemów, ale mieszankę po prostu trzeba wyczuć. Następnie nałożyłam na włosy czepek, ciepłą czapkę i ręcznik (podgrzane w mikrofali) i siedziałam z takim turbanem na głowie ponad 2 godzinki. Spłukiwanie henny z włosów trochę trwa, ale warto dobrze wypłukać cały proszek z włosów. Podsuszyłam włosy suszarką ii... efekt mnie naprawdę zaskoczył! Piękny, ciemnobrązowy i głęboki odcień, co najważniejsze chłodny, żadnych rudawych refleksów! Co najważniejsze, mimo tego, że nie dodałam odżywki do mieszanki nie zauważyłam, by włosy były przesuszone. Włosy lśnią i przybrały na objętości, wydają się mocniejsze. Przy farbowaniu nie wypadło mi dużo włosów, wydaje mi się, że była to standardowa ilość.
Niżej efekt na moich włosach:
Przepraszam, że włosy są tak nieogarnięte, po lewej zaraz po zdjęciu całonocnego koczka - strasznie poodgniatane, natomiast po prawej podsuszone suszarką, efekt - puch i ni to fale ni to loki. Postaram się zrobić lepsze zdjęcia, które lepiej oddadzą efekt (np. po pierwszym myciu), mam nadzieję, że na tych co nieco widać :)

Spostrzeżenia, rady i inne moje obserwacje:
1. Przy rozcinaniu henny radzę zachować ostrożność, pośpiech gwarantuje Wam zielone od henny spodnie (tak, opieram to na własnych doświadczeniach -.-)
2. Sugeruję poszukać jednak odpowiedniej odżywki i ją dodać do mieszanki, ciężko było mi po prostu rozczesać włosy po spłukaniu henny.
3. Podpowiadam, aby zamienić dołączone rękawiczki na gumowe, takie lekarskie, ponieważ te foliowe pod wpływem ciężaru mieszanki zaczynają spadać z dłoni.
4. Przy zmywaniu henny z włosów również radzę założyć gumowe rękawiczki.
5. Ciemna bluzka przy farbowaniu i kilka dni po obowiązkowa!

To chyba tyle ode mnie :)
Podsumowując z farbowania jestem bardzo zadowolona, mimo tego, że przygotowanie całego 'rytuału' jest trochę pracochłonne z pewnością warto, piękny kolor i zdrowe włosy wynagrodzą nam ten trud :) Powrócę do hennowego farbowania jeszcze nie raz!
Dla mnie 6/6!

Produkt dostałam w ramach współpracy ze sklepem SanaVita,
co nie miało wpływu na moją ocenę.
Zapraszam Was, znajdziecie tam wiele odcieni Henny Khadi i nie tylko :)


A Wy, miałyście do czynienia z tym sposobem farbowania?
Pozdrawiam ;*

niedziela, 17 lutego 2013

082. Recenzja Ziołowego żelu do mycia twarzy Fitomed do cery tłustej + wyniki!

Cześć kochane!
Trochę mi się przedłużyło, ale wybaczcie, w czwartek wróciłam od TŻ z Zamościa, natomiast w piątek byłam na koncercie Zeusa, może niektóre z Was kojarzą :) I całą sobotę odpoczywałam, podziwiam go niesamowicie, ponad 2h na scenie, na sali, gdzie było dosłownie jak w piekle, dał genialny występ, przepełniony masą pozytywnej energii! :) Niżej jeden z bardziej powszechnych ostatnio jego utworów :)


Obiecałam w kolejnym poście wyniki ostatniego naboru testerek, tak więc!
Śmietanę pod prysznic testować będzie Liiach See z bloga www.liiiach.blogspot.com,
natomiast testerką kremu zostaje Kayah z bloga www.planetakayah.blogspot.com
Gratuluję Wam, maile już do Was poleciały, czekam na adresy! :)
Osoby wybierane były losowo. Teraz przechodzę do recenzji, którą przygotowałam dla Was na dzisiaj.

Ziołowy żel do mycia twarzy mydlnica lekarska Fitomed, do cery tłustej.

Co mówi producent? Doskonałe właściwości myjące żelu zapewniają saponiny uzyskane z korzenia mydlnicy lekarskiej. Żel posiada odczyn lekko kwaśny i nie zawiera mydeł alkalicznych, które zbytnio odtłuszczają skórę, uszkadzając powłokę ochronną. Naruszenie warstwy ochronnej daje podłoże do rozwoju bakterii w wyniku utraty odporności naskórka. W celu zapewnienia właściwego oczyszczenia żel zawiera wyciąg z ziół: szałwii, melisy, oczaru, nagietka o działaniu oczyszczającym, regulującym wydzielanie łoju, ściągającym.

Sposób użycia: Na nawilżoną cerę nanieść niewielką ilość żelu, twarz umyć i dokładnie spłukać wodą.

Opakowanie: Z przezroczystego plastiku, z wygodnym otwarciem i dozownikiem, wylewamy tyle żelu ile nam potrzeba. Kolejny plus - widoczny ubytek kosmetyku. W środku 200ml żelu.

Konsystencja: Jak sama nazwa wskazuje jest to żel, do tego baaardzo wydajny, niewielka ilość pozwala nam umyć buzię z dobrym efektem spienienia! Nie spływa i nie ucieka z dłoni podczas aplikacji.

Zapach: Ziołowy, delikatny i nie przeszkadzający, nie pozostaje długo na skórze.

Skład:

Działanie: Przede wszystkim naprawdę dobrze oczyszcza twarz z zanieczyszczeń jak i resztek makijażu, czyli swoje główne zadanie spełnia. Do tego pozostawia skórę matową i gładką, bez żadnego filmu czy też uczucia ściągnięcia (czytałam jednak, że u niektórych ono wystąpiło). Nie podrażnia, wręcz przeciwnie - mam wrażenie, że po umyciu skóra była uspokojona i ukojona.

Co więcej? Nie jest testowany na zwierzętach!

Cena: do 10zł / 200ml

Dostępność: Sklepy zielarskie, doz.pl, www.fitomed.pl/sklep
Tutaj możecie poszukać dokładnych adresów >>KLIK<<

Ogólna ocena: 6/6
Nie mam zupełnie nic do zarzucenia temu żelowi, kosztuje niewiele, nie drażni mnie jego zapach, dobrze radzi sobie z oczyszczaniem i matowieniem skóry, nie podrażnia jej, nie ściąga, czego chcieć więcej? :) Stał się bezapelacyjnie moim ulubieńcem w kwestii oczyszczania buzi!


Produkt dostałam w ramach współpracy z firmą Fitomed,
co nie miało wpływu na moją ocenę.

W tym poście tyle, trzymajcie się ciepło :*

wtorek, 12 lutego 2013

081. Szukam testerek kosmetyków BingoSpa!

Cześć kochane!
Jak niektóre z Was już wiedzą, przez pomyłkę dostałam dwa kosmetyki BingoSpa, których nie wybrałam sama, a znalazły się w mojej paczce przez przypadek, jednak zupełnie mi nie pasują. Wspólnie z Panem Jackiem z firmy BingoSpa podjęliśmy decyzję o przekazaniu kosmetyków w świat, więc szukam dwóch testerek! Swoją drogą cieszę się, że sprawa została tak rozwiązana, ponieważ ja dostanę te kosmetyki, które dostać miałam! :)
Zasady są proste, ja pokrywam koszty przesyłki kosmetyków, od Was oczekuję rzetelnego testowania i późniejszej recenzji ze zdjęciami (najlepiej według mojego blogowego schematu), która zostanie następnie umieszczona na nim jako recenzja gościnna :) Miło by było gdybyście również były obserwatorkami mojego bloga, jednak warunek ten nie jest konieczny.

Przejdźmy do kosmetyków! Dokładniej mam dla Was:

1. Delikatny krem do twarzy z kolagenem.
>>TUTAJ<< więcej informacji o produkcie.

2.  Kolagenową śmietankę pod prysznic.
>>TUTAJ<< więcej informacji o produkcie.

Oba kosmetyki są nowe i nieużywane! 
Jeżeli jesteście zainteresowane zostawcie zgłoszenie w komentarzu, w którym zamieścicie adres swojego bloga, adres mailowy oraz numer (albo numerki, można wybrać dwa produkty) kosmetyku. 

Jutro jadę do mojego TŻ do Zamościa, wiadomo, walentynki zobowiązują :D Wyniki ogłoszę po powrocie (zapewne będzie to piątek). Z góry chciałabym zaznaczyć, że wysyłkę zrobię zapewne dopiero pod koniec lutego, po moich feriach.

Czekam na zgłoszenia i pozdrawiam Was ciepło!

poniedziałek, 11 lutego 2013

080. Recenzja Nieperfumowanego kremu rumiankowego Ziaja.

Witajcie kochane!
Jak tam się trzymacie? Ja już po studniówce, bawiłam się naprawdę świetnie, udana impreza! :) Niebawem wrzucę kilka zdjęć, tylko odzyskam swoją kartę pamięci, którą pożyczyłam koleżance. Od dzisiaj natomiast słodkie lenistwo, czyli 2 tygodnie ferii :) Czeka mnie jeszcze zrobienie prezentacji z polskiego, aleee tooo... przecież mam czas :D Na dzisiaj kolejna recenzja!

Nieperfumowany krem rumiankowy Ziaja.

Co mówi producent? Nawilżający krem z wyciągiem z kwiatów rumianku oraz wit. A i E. Wyraźnie wygładza i aktywnie odżywia skórę. Skutecznie łagodzi podrażnienia. 

Sposób użycia: Krem nanieść na skórę oczyszczoną mleczkiem i tonikiem rumiankowym. Delikatnie wklepać. 

Opakowanie: Plastikowy słoiczek z ochronną osłonką, mamy pewność, że nikt przed nami kremu nie dotykał. Może opakowanie nie jest najbardziej higieniczne, jednak wygodnie z niego dozujemy odpowiednią ilość kremu. W środku 50ml produktu.

Konsystencja: Bardzo lekka, delikatna, krem szybko się wchłania, nie pozostawia lepkiej warstwy na skórze, nie zapycha porów i nadaje się pod makijaż.

Zapach: Jak dla mnie jest dosyć dziwny, niby nieperfumowany, ale nie pachnie kremowo, bardziej aptecznie, po prostu określiłabym go jako dosyć specyficzny.

Skład:

Działanie: Krem przede wszystkim moim zdaniem powinien nawilżać i świetnie sobie z tym radzi, do tego uspokaja skórę, koi, zmniejsza zaczerwienienia, pozostawia skórę gładką i miękką, nie podrażniając jej. 

Cena: 4,60zł / 50ml

Dostępność: www.wizaz24.pl

Ogólna ocena: 5/6
Ocena w dół z ten specyficzny zapach, poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń do tego kremu, myślę, że za taką cenę warto spróbować, nawet jeżeli nam nie podpasuje strata będzie niewielka :)

Produkt dostałam w ramach współpracy ze drogerią internetową Wizaż24,
co nie miało wpływu na moją ocenę. 
Zapraszam serdecznie, naprawdę spory asortyment! :)


Mam jeszcze pytanie do tych z Was, które nawiązały współpracę z BingoSpa,
czy dostałyście te kosmetyki, które wybrałyście same? Do mnie dzisiaj dotarła paczka i niestety jedyny produkt, jaki się zgadza z listą tych wybranych przeze mnie to peeling błotny, reszta wpadła do mojej przesyłki chyba przez przypadek...

Pozdrawiam Was, w końcu mam czas na Wasze blogi! :)

sobota, 9 lutego 2013

079. Outfit studniówkowy vol. 2!

Witajcie!
Znowu bardzo szybka notka, ale czas największych przygotowań do mojej studniówki się już zbliża :) Korzystając z momentu schnięcia paznokci wrzucam dla Was kilka zdjęć tego, w co niebawem wskoczę :)

Sukienka (River Island) z wycięciem na plecach i rozcięciami wzdłuż rąk, czego oczywiście na zdjęciu nie widać :) Wiadomo, że na ciele układa się zupełnie inaczej, po studniówce wrzucę kilka zdjęć :)

Buuuty! <3 Dosyć wysokie, ale przy moim 160cm wzrostu mogę spokojnie szaleć :D

I buciki na zmianę, jak mi się już nóżki zmęczą :D

I dodatki, dosyć spokojnie i bez szaleństw :)
Na paznokciach złoto i kawior, niżej zdjęcie.

Postawiłam nie przesadzić z kawiorem, jeden pazur na dłoni wystarczy.

No i mały przedsmak fryzury, włosy są jeszcze bardzo mocno pokręcone, ale do 19 przybiorą już naturalniejszy skręt, wiadomo, że wszystko z czasem się troszkę rozprostuje :)


I jak myślicie? Może być? :)
Pozdrawiam Was i uciekam się szykować dalej!

wtorek, 5 lutego 2013

078. Styczniowe denko.

Witajcie!
Znowu dłuższa przerwa, ale wybaczcie, ciągle jestem pochłonięta przygotowaniami do studniówki, próbami poloneza, do tego jeszcze w ubiegły czwartek miałam final test na angielskim i byłam święcie przekonana, że go oblałam, a tu miła niespodzianka, przed chwilką sprawdziłam na stronie i uff trójeczka jest! Całe szczęście, bo poprawianie go przed samą studniówką też dobrze nie wróżyło :D Na dzisiaj mam dla Was denko styczniowe, niewielkie, bo jakby nie patrzeć denkowaniu nie sprzyja ciągłe bycie w rozjazdach :)

Styczniowe denko.
Co zużyłam tym razem?

Kolagenowe serum do mycia twarzy BingoSpa.
Recenzowałam >>TUTAJ<<
Czy kupię ponownie? Nie, cieszę się, że w końcu je skończyłam (jest cholernie wydajne!), mimo dobrych właściwości myjących po prostu mi się znudziło.

Balsam do włosów z pokrzywą Green Pharmacy.
Recenzowałam >>TUTAJ<<
Czy kupię ponownie? Tak.

Termoochronny sprawy dodający włosom objętości MARION.
W mojej kosmetyczce bardzo przydatny - często w okresie zimowym suszę włosy, rzadziej, ale jednak prostuję więc termoochrona jest jak najbardziej wskazana, do tego włosy faktycznie są uniesione u nasady i mają większą objętość.
Czy kupię ponownie? Możliwe.

Balsam pielęgnacyjny do włosów Capitavit.
Czyli w skrócie najzwyklejsza wcierka, kupiłam ją w zastępstwie za Jantar, okropnym jej minusem jest zapach, poza ziołami czuć strasznie mocny alkohol, czasem wręcz duszący. Wydaje mi się, że wzmocnił trochę moje włosy, odżywił przy skórze głowy, ale to chyba tyle, nie przyśpieszył wzrostu, na czym zależało mi najbardziej. 
Czy kupię ponownie? Wątpię.

Mleczko odbudowujące do skóry bardzo suchej Yves Rocher.
Nie wiedziałam, że będę kiedyś w życiu darzyć taką miłością mleczko do ciała, za którymi nie przepadam! Genialnie nawilża, błyskawicznie się wchłania i zostawia skórę bardzo gładką (nawet mój TŻ to zauważył!), do tego ma piękny, bardzo delikatny zapach i jest bardzo wydajne! Uwielbiam!
Czy kupię ponownie? Jeżeli skuszę się na zakupy w YR to z pewnością!

Balsam do rąk SOS NIVEA.
Bardzo treściwy (czasem aż ciężko było go wycisnąć z tubki!) i dobrze nawilżający balsam, świetny na zimę, kiedy moje dłonie wymagają lepszej pielęgnacji, do tego bardzo przyjemnie pachniał.
Czy kupię ponownie? Na przyszłą zimę bardzo chętnie! :)

Krem do stóp, łokci i kolan Celia.
Przeczytałam, że zawiera mocznik i od razu pomyślałam, że przyjemnie zmiękczy, wygładzi i nawilży mi stopy, no niestety zawiodłam się, poza krótkotrwałym nawilżeniem nic z tego. Może krem, przez swoją bardzo lekką konsystencję lepiej sprawdziłby się latem.
Czy kupię ponownie? Nie.

Pianka do golenia Bond.
Tak, to męska pianka do golenia, której używałam do... golenia nóg :D I w tej kwestii sprawdziła się bardzo dobrze, nawilżała, nie powodowała podrażnień no i fajnie pachniała mężczyzną haha :)
Czy kupię ponownie? Możliwe.

Zmywacz do paznokci CF.
Już w którymś denku na pewno o nim pisałam, nie mam mu nic do zarzucenia, dobrze zmywa lakier, nie rozmazuje go po całym palcu, nie wysusza płytki paznokcia.
Czy kupię ponownie? Tak.

Jak widzicie denko nie jest największe, no ale jest! :)


W dzisiejszym poście chciałabym Was też zaprosić do sklepu internetowego BANDI
Gdzie na hasło: outside-glass
Dostaniecie 10% rabatu przy zakupach! :)


Pozdrawiam Was i zmykam odpocząć co nieco :*

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...