poniedziałek, 10 czerwca 2013

118. Denko maj.

Witajcie!
Na dzisiaj przygotowałam dla Was denko, jak zwykle spóźnione, no ale jest :) Ostatnio dużo się dzieję, ale dzisiaj zamiast uczyć się do testu z angielskiego piszę dla Was notkę (w czasie nauki nawet sprzątanie wydaje się być bardziej przyjemne :D). Miałam wrzucić również aktualizację włosową, ale w tym miesiącu odpuszczam, nie ma się czym chwalić, nic się nie zmieniło od wpisu sprzed miesiąca, dlatego w tym miesiącu zbieram d*pę w troki i biorę się za swoje włosy! :)

Farba do włosów Color&Soin 5N - Jasny szatyn.
Recenzowałam >>TUTAJ<<
Czy kupię ponownie? Z chęcią!

Maska nawilżająca Alterra Granat&Aloes.
Szczerze mówiąc mam mieszance uczucia co do tego produktu, strasznie rzadka konsystencja, dziwna sprawa z alkoholem na drugim miejscu w składzie, słaba wydajność - maska skończyła się w błyskawicznym tempie... Może dlatego nie wyrobiłam sobie do końca zdania na jej temat, niby włosy były po jej użyciu przyjemne w dotyku i gładkie, ale... Jakby mi czegoś brakowało.
Czy kupię ponownie? Może dam jej jeszcze szansę.

Suchy szampon ISANA.
Na moich włosach świetnie się sprawdzał, jednak po jakimś czasie jego zapach mnie zaczął mocno drażnić, do tego produkt był bardzo mało wydajny.
Czy kupię ponownie? Nie, wolę puder Babydram.

Lakier do włosów ISANA. 
Zdradziłam przy ostatnich zakupach mojego ulubieńca - lakier Taft i zrobiłam błąd, lakier z ISANY nie może mu się równać, co prawda nie sklejał włosów, ale praktycznie w ogóle ich nie utrwalał, może przy delikatniejszych włosach od moich się sprawdzi, jednak moim gęstym włosom nie podołał.
Czy kupię ponownie? Nie.

Szampon Babydream.
Używałam do mycia pędzli, świetnie się sprawdza w tej kwestii, niestety z włosów szybko wypłukiwał mi kolor, przez zawartość rumianku.
Czy kupię ponownie? Do mycia pędzli owszem. 

Odżywka z makiem i bawełną Joanna.
Szczerze mówiąc jakoś nie jestem jeszcze przekonana do odżywek b/s, natomiast moja mama, która pomagała mi zużyć tę Joannę była z niej bardzo zadowolona, dociążała i wygładzała jej włosy.
Czy kupię ponownie? Może spróbuję z inną wersją.

Sól do kąpieli Paczuli The Secret Soap Store.
Sól, która poza zapachem niczym mnie nie zaskoczyła, niebawem dłuższa recenzja.
Czy kupię ponownie? Nie.

Relaksująca kąpiel do stóp Jagody i Wanilia Avon.
Bardzo przyjemny dodatek do zabiegów pedicure, kąpiel przyjemnie zmiękczała stopy i zapewniała przyjemny relaks, do tego cudownie pachniała.
Czy kupię ponownie? Niestety nie, limitka :(

Delikatny żel do mycia twarzy zielona herbata Green Pharmacy. 
Bardzo przyjemny żel, dobrze oczyszczał buzię, do tego świetne opakowanie z pompką! Niebawem dłuższa recenzja.
Czy kupię ponownie? Z chęcią.

Żel pod prysznic i szampon Extreme Energy Nonique. 
Fajny kosmetyk na wyjazdy, mamy i szampon i żel pod prysznic w jednym, z bardzo przyjemnym składem i niesamowicie orzeźwiającym zapachem, dłuższa recenzja wkrótce. 
Czy kupię ponownie? Możliwe.

Balsam palmowy do dłoni BingoSpa.
Recenzowałam >>TUTAJ<<
Czy kupię ponownie? Nie, nieco mi się znudził. 

Maskara Multi Action Essence.
Zdecydowanie mój ulubieniec, jeżeli chodzi o tusze z niższej półki, daje świetny efekt, otwiera optycznie oko, rzęsy są wspaniale podkreślone, efekt można stopniować, do tego nie osypuje się ani nie rozmazuje, ideał?
Czy kupię ponownie? Oczywiście!

Oczyszczająca maseczka wygładzająca Bielenda.
Świetna maseczka, efekt na buzi widoczny jest zaraz po jej zmyciu! Świetnie się rozprowadza, genialnie pachnie no i faktycznie działa!
Czy kupię ponownie? Tak!

Peeling gruboziarnisty Bielenda.
Tworzy świetny duet z maseczką, również świetnie pachnie i faktycznie wygładza twarz, usuwa suche skórki, pozostawia skórę matową i świeżą. 
Czy kupię ponownie? Tak!

Maseczka oczyszczająca Marion.
Totalny niewypał, moim zdaniem zero oczyszczenia, dziwna konsystencja, która nierównomiernie i bardzo długo zasycha, o ściągnięciu "za jednym zamachem" można zapomnieć.
Czy kupię ponownie? Zdecydowanie nie.

Chusteczka enzymatyczna Bielenda.
Niestety miałam tylko jedną chusteczkę i ciężko mi ocenić jej działanie po jednorazowym użyciu, chociaż sam sposób "zabiegu" przypadł mi do gustu.
Czy kupię ponownie? Z ciekawości - tak.


Trochę się tego nazbierało, a jak Wam idzie denkowanie? :)

wtorek, 4 czerwca 2013

117. Recenzja Farby do włosów Color&Soin 5N - Jasny szatyn.

Witajcie!
Ależ mi wstyd, ostatni raz pisałam do Was prawie miesiąc temu! Przepraszam Was najmocniej za tą przerwę, ale trochę się działo, końcówka matur, dalej angielski, do tego dostałam pracę i czasami przychodzę tak padnięta do domu, że nie chce mi się nawet ruszyć palcem :D Nie mniej jednak cieszę się, bo trochę pieniędzy wpadnie, już zamówiłam buty, na które odkładałam troszkę czasu, teraz jeszcze z mojej listy zachcianek pozostał mi tragus, ombre na włosach i tatuaż, ale z tym ostatnim to na spokojnie, po wakacjach dopiero zapewne coś w tym kierunku zacznę działać :) No właśnie, wakacje - najdłuższe w życiu! Poza pracą odpoczywam, lenię się i piję piwko w plenerze, chociaż pogoda ostatnio nie rozpieszcza. 
Co więcej u mnie? Raczej w porządku, trochę brakuje czasu przez tą pracę, ale mam nadzieję, że już nie będzie takich przerw, poza tym pomyślałam, żeby może trochę zmienić tematykę bloga na bardziej lifestylowego, jak myślicie? :) Na dzisiaj jeszcze recenzja, zdjęcia robione baaaaardzo dawno, w końcu się doczekały publikacji :)

Farba do włosów Color&Soin 5N - Jasny szatyn. 

Color&Soin to trwała farba do włosów z ekstraktami roślinnymi, bez szkodliwego amoniaku, rezorcyny i parabenu, od pierwszego użycia barwi 100% włosów, chroniąc je i pielęgnując. Została przetestowana w procesie kontroli dermatologicznej. Farba została opracowana z uwzględnieniem natury włosów, minimalizuje podrażnienia skóry i ryzyko wystąpienia alergii. Ponadto, dzięki białkom roślinnym i olejkom eterycznym Color&Soin powoduje, że włosy się błyszczą, są puszyste i miękkie. 

Zawartość opakowania:
-farba do włosów z ekstraktami roślin 60ml
-butelka utrwalacza 60ml
-saszetka balsamu do włosów 15ml
-para rękawiczek ochronnych
-ulotka

Skany ulotki:

Moje spostrzeżenia na temat farby?
Opakowanie: Bardzo wygodne, nie wymaga dodatkowych naczynek czy grzebyków, szczelne, farba nie wycieka, wygodnie się miesza i bez problemów rozprowadza.
Konsystencja: Nieco dziwna, jakby żelowa, nie przypomina zwykłej farby, trzeba się z nią po prostu zapoznać, farba nie sprawiała problemów przy nakładaniu, nie spływała z włosów.
Zapach: Nie oszukujmy się, nie pachnie perfumami, ale zapach jest naprawdę znośny, nie duszący, ani nie drażniący, nie przeszkadzał mi przy farbowaniu, na pewno nie tak intensywny jak przy farbach drogeryjnych. 

Cena: ok. 27-33zł
Dostępność: >>KLIK<< tutaj wyszukacie najbliższą aptekę z produktami Color&Soin.

Działanie: Jak pisałam, farbę bez problemu rozprowadziłam na włosach, nie wywołała podrażnień czy alergii, spłukując ją nie zauważyłam większego wypadania włosów czy też przesuszenia. Balsam przyjemnie wygładził włosy i nadał im blasku, nie miałam problemu z ich rozczesaniem. Odcień wyszedł jak dla mnie idealny, piękny, ciemny i przede wszystkim chłodny, zdjęcia: 
/wybaczcie - włosy pogniecione od koczka, wyglądają na mega suche/

Podsumowując? Farba godna uwagi, ze względu przede wszystkim na kolor, który naprawdę jest dla mnie cudowny, z chęcią będę do niej wracać i szczerze polecam każdej z Was, do tego nie wpłynęła jakoś mocno niekorzystnie na stan moich włosów. Minusów nie widzę, nawet z dostępnością nie ma kłopotów :)
6/6

Produkt dostałam w ramach współpracy z firmą Color&Soin,
co nie miało wpływu na moją ocenę.


Postaram się jak najszybciej odpowiedzieć na wasze komentarze, trzymajcie się cieplutko! :)

sobota, 11 maja 2013

116. Aktualizacja włosów: Kwiecień.

Witajcie!
Jestem już po pisemnych maturach i teraz przede mną najgorsze, czyli egzaminy ustne :) Szczerze mówiąc przed pisemnymi stresu zero stresu, aż do pierwszego dnia. Wstałam rano i pojawiło się trochę nerwów, jak weszłam do sali nie mogłam się podpisać na kartce, tak drżała mi ręka, a to przecież egzamin z polskiego, który nie powinien mi sprawić problemu! Z perspektywy czasu wydaje mi się, że to był po prostu taki trochę stresik przed nieznanym, kolejne dni były już naprawdę coraz łatwiejsze, nawet matma, której obawiałam się najbardziej bez większych napięć.

Na dzisiaj przygotowałam dla Was nieco spóźnioną aktualizację włosów z kwietnia, wybaczcie, ale trochę zamieszania z tymi maturami skutecznie ograniczyło mój czas na przyjemności :D 

Muszę się przyznać, że kwiecień nie był łaskawy dla moich włosów, weekend pracy, weekend u TŻ, kolejny weekend w pracy, zakończenie roku, czyli dużo "okazji" do prostowania włosów... Przychodząc z pracy byłam totalnie wyczerpana, mycie włosów ograniczałam do szamponu i odżywki, suszenia i prostowania na szybko, zero płukanek czy suplementacji, włosy olejowałam naprawdę rzadko, weekendy, w które zawsze to robię były wyjątkowo ciężkie. Stan - wiadomo, że po takich rewolucjach nie jest najlepszy, dlatego w maju czeka mnie dużo pracy! Poza tym mam ochotę znowu podciąć końcówki.

/wybaczcie takie nierówne zdjęcia!/

Mycie: Oczyszczanie Szamponem borowinowy BingoSpa ok. 1-2 razy na tydzień. Na co dzień lżejszy szampon Logona oraz Babydream.

Maski: Tu mi się udało, wykończyłam Vatikę Virgin Olive (>>TUTAJ<< recenzja), wzbogacałam ją spiruliną i pudrem Amla. Zaczęłam stosowanie Kallosa Al Latte oraz Alterrę Granat&Aloes, jednak ją z większym wyczuciem, bo zawiera alkohol na drugim miejscu w składzie, co mnie trochę martwi (mimo tego nie ukrywam, że moje włosy ją lubią).

Wcierki: Brak, dałam odpocząć skalpowi.

Olejowanie: Wykończyłam Olej kokosowy Parachute (>>TUTAJ<< recenzja). Zaczęłam stosować olej ze słodkich migdałów Fitomed na długość oraz Olej łopianowy z witaminami na skalp, co prawda rzadko, ale jednak. Moje włosy bardzo polubiły olej Fitomedu.

Farbowanie: Brak (chociaż jeden plus :D), włosy pofarbowałam dopiero na początku maja, niedługo post o tym, mogę wam zdradzić, że użyłam po raz pierwszy farby Color&Soin.

Suplementacja: Chwilowo odstawiona, powracam do Wyciągu ze skrzypu polnego z drożdżami i witaminami Vitamex-Farm w maju.

Zabezpieczanie: Goldwell Rich Repair Serum - niebawem recenzja! 

Płukani: O zgrozo, kolejny brak, totalne zaniedbanie!

Stylizacja: Doszłam do wniosku, że natura jest najlepszym stylizatorem moich włosów, co prawda bardzo nieprzewidywalna i wtedy kiedy tego najmniej oczekuje potrafi sprawić psikus w postaci ogromnej szopy na całej głowie, ale spójrzcie niżej, jak czasami ładnie się sprawdza.
Sorki za mój domowy, różowiutki sweterek haha, ale zdjęcia robione w nocy. Tego dnia byłam z nich naprawdę zadowolona, to chyba zasługa maski Kallos, nawet letnie powietrze suszarki nie zepsuło efektu.


Co wykończyłam?
Maskę do włosów Dabur Vatika Virgin Olive.
Recenzowałam >>TUTAJ<<
Czy kupię ponownie? Nie, nie zwaliła mnie z nóg na tyle, żeby do niej wracać. 

Szampon naprawczy LOGONA (próbka 75ml).
Recenzja pojawi się niebawem. 

Olej kokosowy 100% czysty Parachute.
Recenzowałam >>TUTAJ<<
Czy kupię ponownie? Po wykończeniu zapasów z chęcią do niego wrócę.


Co mi przybyło? 
Trochę się tego nazbierało, wymiany, współpraca i zakupy :)
-Maska Granat&Aloes Alterra
-Odżywka Oleo Repair Garnier Fructis
-Odżywka Ultra Doux Awokado i mało karite Garnier
-Farba Color&Soin
-Balsam do włosów z ekstraktami z roślin Color&Soin
-Balsam na nr 2 na brzozowym propolisie Przepisy babci Agafii
-Jedwab w płynie Loton
-Maska nawilżająca do włosów Rainforest The Body Shop
-Woda pokrzywowa Barwa
-Olej łopianowy z witaminami


Plany na przyszły miesiąc?
Powrócić do suplementacji oraz płukanek, systematyczne olejowanie i maski, ograniczyć wypadanie - chciałabym spróbować kozieradki, wcierać wodę pokrzywową w skalp i nie zapominać o nakładaniu na niego oleju łopianowego. Głównie zależy mi na dobrym nawilżeniu włosów. Co więcej? Zaczęłam testować szampon Himalaya Herbals do codziennego mycia, jestem w trakcie wyrabiania sobie opinii na jego temat.

O i prawie zapomniałam, mimo tego, że ten miesiąc był ciężki dla moich włosów to trochę urozmaiciłam ich życie, a dokładniej postawiłam na małą zmianę fryzury, przedziałek z prawej strony został przerzucony na środek, mało inwazyjna, a efekt jest :) Do tego mogę w każdej chwili wrócić do grzywki na bok, zerknijcie:

Jest troszkę inaczej :)
W dzisiejszej notce tyle, nie wiem kiedy pojawię się tutaj następnym razem, ponieważ 14 mam ustny polski, trzymajcie kciuki! Możecie spodziewać się recenzji Serum Goldwell, którego używam do zabezpieczania końcówek! Ja życzę powodzenia pozostałym maturzystom! :)

środa, 1 maja 2013

115. Denko Kwiecień.

Witajcie!
Dzisiaj przychodzę do Was z szybkim postem, a dokładniej pokażę Wam zużycia kwietniowe, trochę się tego nazbierało, a nie chcę dłużej chomikować pustych opakowań, więc się zebrałam do zrobienia na szybko zdjęć.




Co zużyłam w kwietniu?


1. Mandarynkowe masło do ciała Fennel.
Recenzowałam >>TUTAJ<<
Czy kupię ponownie? Tej wersji zapachowej na pewno nie.

2. Intensywnie regenerująca emulsja do ciała Neutrogena.
Całkiem przyjemny produkt, mimo swojej lekkiej formuły bardzo dobrze nawilżał i szybko się wchłaniał, pompka ułatwia dozowanie, jednak do czasu - pod koniec wydobywanie produktu było katorgą.
Czy kupię ponownie? Raczej nie.

3. Waniliowy krem do rąk z 20% masła shea The Secret Soap Store.
Recenzowałam >>TUTAJ<<
Czy kupię ponownie? Jeżeli trafię na jakąś promocję z chęcią!

4. Krem do suchych i pękających pięt BARWA.
Recenzowałam >>TUTAJ<<
Czy kupię ponownie? Z chęcią!

1. Tonik do demakijażu bez alkoholu Rival de Loop.
Produkt, który albo się kocha, albo nienawidzi. Niestety u mnie się nie sprawdził, strasznie długo się z nim męczyłam, pozostawiał wrażenie niedomytej i nieoczyszczonej, lepkiej twarzy, do tego dziwnie się pienił, jestem na nie.
Czy kupię ponownie? Nie.

2. Mleczko ziołowe nawilżająco-oczyszczające Fitomed.
Recenzowałam >>TUTAJ<<
Czy kupię ponownie? Latem raczej nie, ale zimą chętnie wrócę to tego treściwego mleczka.

3. Uniwersalny płyn do demakijażu Ziaja.
Z dziennym, lżejszym makijażem radził sobie całkiem dobrze, nie podrażniał oczu i do tego ma bardzo przystępną cenę.
Czy kupię ponownie? Pewnie tak.

1. Płyn do higieny intymnej o zapachu rumianku.
Tragedia, nigdy więcej. Płyn miał konsystencję dosłownie wody, przez co jego wydajność i właściwości myjące były naprawdę tragiczne, jedyny plus to opakowanie z pompką, którą już przełożyłam do innego kosmetyku.
Czy kupię ponownie? ZDECYDOWANIE NIE!

2. Pianka do golenia do skóry wrażliwej ISANA.
Już któryś raz w moim denku, moja ulubienica, wracam do niej bardzo często.
Czy kupię ponownie? Tak!

3. Peelingujący żel pod prysznic z algami morskimi Joanna Naturia.
Recenzowałam >>TUTAJ<<
Czy kupię ponownie? Z chęcią przetestuję wersję arbuzową.

4. Płyn do kąpieli pomarańczka z kurkumą The Secret Soap Store.
Recenzowałam >>TUTAJ<<
Czy kupię ponownie? Raczej nie, mimo pięknego zapachu cena jest dla mnie zbyt wysoka (zwłaszcza, że trzeba doliczyć koszt przesyłki...).

1. Maska do włosów Dabur Vatika Virgin Olive.
Recenzowałam >>TUTAJ<<
Czy kupię ponownie? Nie, nie zwaliła mnie z nóg na tyle, żeby do niej wracać. 

2. Szampon naprawczy LOGONA (próbka).
Recenzja pojawi się niebawem. 

3. Olej kokosowy 100% czysty Parachute.
Recenzowałam >>TUTAJ<<
Czy kupię ponownie? Po wykończeniu Vatiki z chęcią do niego wrócę.

1. Rival de Loop Peel-Off Maska.
Strasznie przeciętna maska, która mocno pachniała alkoholem, w działaniu nie dostrzegłam nic szczególnego poza delikatnym wygładzeniem skóry, do tego bardzo długo zasychała na mojej twarzy.
Czy kupię ponownie? Nie.

2.Antybakteryjna maseczka na twarz Perfecta.
Używałam jej już kilka razy i bardzo ją lubię, wygładza i oczyszcza, skóra jest bardzo przyjemna po jej użyciu.
Czy kupię ponownie? Tak.

3. Cztery próbki Eliksiru do ciała The Secret Soap Store. 
Działanie świetne, zapach bardzo przyjemny, ja jednak wolę treściwsze mazidła do ciała.
Czy kupię pełnowymiarowy produkt? Nie.

4. Little Black Dress Avon.
Na koniec mój ulubieniec, czyli zapach, któremu jestem wierna od dłuższego czasu i który uwielbiam, raczej nie zamienię na żaden inny. Bardzo długo się utrzymuje, o zapachu nie będę mówić, bo go po prostu uwielbiam, idealnie trafia w mój gust,
Nuty zapachowe:
nuta głowy: afrykański imbir, kolendra, cyklamen
nuta serca: różowa peonia, gardenia, ylang-ylang, kwiat księżycowy
nuta bazy: drzewo mleczne, japońska śliwka, piżmo.
Czy kupię ponownie? Bez zastanowienia taaak!

Uff, trochę się tego nazbierało, gratuluję tym, które dotrwały do końca! :)
Trzymajcie się ciepło, a maturzystkom powodzenia, bo już przed maturą tutaj raczej nie zawitam!

piątek, 26 kwietnia 2013

114. Recenzja Żelu peelingującego pod prysznic z algami morskimi Joanna Naturia body i nowa współpraca.

Witajcie!
Dzisiaj już formalnie rozpoczęłam wakacje, ostatnie świadectwo w życiu odebrane :) Pogoda jest piękna, mam nadzieję, że jutro nie będzie gorzej, bo zapowiada się kolejne, trzydniowe hostessowanie, więc znowu mnie tu może trochę nie być, ale jak już pisałam, po maturach wracam ze zdwojoną siłą, obiecuję! Dzisiaj mam dla Was kolejną recenzję, zapraszam :)

Żel peelingujący pod prysznic z algami morskimi Joanna Naturia body.

Co mówi producent? Żel peelingujący pod prysznic Naturia body o świeżym zapachu pozwala odprężyć i oczyścić ciało. Specjalnie opracowana receptura zawiera drobinki złuszczające martwe komórki naskórka i pozostawia skórę oczyszczoną, odświeżoną i miłą w dotyku. Naturalny ekstrakt z alg morskich działa nawilżająco i pielęgnująco.

Sposób użycia: Niewielką ilość żelu peelingującego nanieść na zwilżoną skórę. Delikatnie masować do pojawienia się piany, a następnie spłukać. Dla uczucia wyjątkowo wygładzonej skóry używać codziennie. 

Opakowanie: Plastikowa butelka, przezroczysta więc kontrolujemy ubytek produktu, zamykana na zatrzask,  co ułatwia używanie żelu pod prysznicem, sam dozownik byłby w porządku, gdyby nie konsystencja żelu, przez co nieraz wylewa się go zbyt duża ilość. W środku 300ml produktu.

Konsystencja: Tutaj się niestety zawiodłam, bo żel jest dla mnie strasznie rzadki, przez co traci na wydajności i często wylewam go zbyt dużo, lub spływa z ręki. Rozprowadzanie na skórze ręką, bez gąbki do najłatwiejszych nie należy. W żelu zatopione są delikatne drobinki (te ciemne, oraz drugie - przezroczyste), które przyjemnie masują skórę.

Zapach: I tutaj miłe zaskoczenie, jest bardzo orzeźwiający, ładny, przez co żel świetnie pobudza, lubię go użyć po wysiłku fizycznym.

Skład: 

Działanie: Żel na pewno dobrze myje i oczyszcza skórę, przy tym dając przyjemne orzeźwienie, delikatnie się pieni i nie wysusza skóry. Nie jest to mocny, prawdziwy peeling, drobinki są jedynie przyjemnie masującym, lekko złuszczającym dodatkiem, do codziennego stosowania bez podrażnień. 

Cena: ok. 5-7zł / 300ml

Dostępność: Stacjonarne drogerie Sekret Urody, tutaj możecie wyszukać najbliższą Wam >>KLIK<<

Ogólna ocena: 5/6
Nie mam mu zupełnie nic do zarzucenia poza tą konsystencją, która mnie nie przekonuje, chociaż powiem Wam szczerze, że z chęcią sprawdziłabym wersję arbuzową :) Przyjemne odświeżenie, delikatne złuszczanie to naprawdę przyjemne dodatki do zwykłego prysznica.

Produkt dostałam w ramach współpracy z drogerią Sekret Urody,
co nie miało wpływu na moją ocenę.


W dzisiejszej notce chciałam Wam pokazać jeszcze nową współpracę, 
którą nawiązałam z drogerią internetową DolinaKremowa
Do testów otrzymałam Nawilżający scrub-masaż pod prysznic Eveline slim extreme 3D,
niebawem mam zamiar wrócić do masażu bańkami chińskimi i mam nadzieję, że scrub wzmocni ich działanie :) Także spodziewajcie się niebawem recenzji!

wtorek, 23 kwietnia 2013

113. Recenzja Maski do włosów Dabur Vatika Virgin Olive.

Witajcie!
W zasadzie to już rozpoczęłam wakacje :) W piątek  zakończenie roku, no ale nie ukrywajmy, nikt u mnie w klasie nie fatyguje się już do szkoły, w końcu jest po klasyfikacji, została tylko matura i można odpoczywać, najdłuższe wakacje w życiu, brzmi dobrze, nawet bardzo :D Ostatni weekend spędzony z moim M. w Zamościu, uwielbiam tam jeździć, totalna odskocznia od codzienności, teraz skupiam się na jakiś powtórkach, uświadomiłam sobie, że niektóre lektury jakby mnie ominęły, haha :) I przez to wszystko mam dla Was troszkę mniej czasu, ale obiecuję, że gdy już minie to całe zamieszanie przedmaturalne wrócę ze zdwojoną siłą :D Na dzisiaj mam dla Was obiecywaną już kiedyś recenzję.

Maska do włosów Dabur Vatika Virgin Olive.

Co mówi producent? Jest to odżywka przeznaczona do włosów przesuszonych, matowych, bez życia i blasku. Odżywka nadaje efekt gęstości włosów.
Wzmacniająca odżywka z wyciągiem z henny głęboko odżywia włosy, odbudowuje ich zniszczoną strukturę i je pogrubia, a także nadaje im lustrzany blask, doskonale wzmacnia cebulki włosowe i powstrzymuje wypadanie włosów przez co staja się silniejsze i rosną zdrowsze (odzywka nie barwi włosów).

Odżywka regeneruje i odżywia nie tylko włosy ale i skórę głowy oraz wzmacnia cebulki włosowe. Efekt nawilżenia i wygładzenia jest widoczny na całej długości włosów. Już podczas pierwszej aplikacji odżywka głęboko wnika we włosy, nadając im wyczuwalną i niepowtarzalną. jedwabistą miękkość. Odzywka redukuje ilość kosztownych zabiegów regenerujących w salonach fryzjerskich.


Sposób użycia: Po umyciu nałożyć na włosy na 15 minut i zawinąć w ciepły ręcznik, po upływie 15 minut zmyć.

Opakowanie: Plastikowy, odkręcany słoiczek, chyba opakowania tego typu przy maskach lubię najbardziej - łatwo nabieramy odpowiednią ilość, możemy wybrać maskę do końca no i ubytek kontrolujemy na bieżąco :) Do tego zabezpieczona pazłotkiem, mamy pewność, że nikt przed nami do maski nie zaglądał. W środku 500g produktu.

Konsystencja: Dosyć zbita, budyniowata, dobrze się rozprowadza na włosach i nie spływa z nich, ani z dłoni przy nabieraniu, dla mnie na plus. Wydajna!

Zapach: Dla mnie niestety jest dosyć chemiczny, ani trochę nie przypomina zapachu oliwek (z jednej strony może to i lepiej), a bardzo intensywny płyn do płukania tkanin czy proszek do prania, długo utrzymuje się na włosach. Z początku nie przeszkadzał tak bardzo, jednak pod koniec opakowania zapach zrobił się dosyć uciążliwy, jest tak intensywny, że w dużej mierze maskuje przykry zapach spiruliny po dodaniu do maski.
TO KWESTIA INDYWIDUALNA! Ja nawet znalazłam jego zwolenniczki! :)

Skład:

Działanie: Maskę stosowałam zazwyczaj po myciu, na lekko osuszone ręcznikiem włosy nakładałam solidną porcję produktu, na to folia, ciepły ręcznik i po 30 min spłukiwałam. Maska dawała przyjemny efekt nieco gładszych i bardziej zdyscyplinowanych włosów, nawilżała je, ale nie był to jakiś efekt wow, ot delikatna poprawa przesuszenia. Nie obciążała moich włosów. Do tego odkryłam jej świetne zastosowanie - idealnie nadaje się do wzbogacania, kilka kropel chociażby aptecznej gliceryny a efekt nawilżenia już zdecydowanie lepszy, próbowałam także ze spiruliną, pudrem amla - efekt bardzo podobny, dobrze nawilżone, mięciutkie, nieraz wręcz mięsiste włosy :)

Cena: 26-29zł (obecnie promocja!)

Dostępność: www.indiaonline.pl

Ogólna ocena: 4-/6
Podsumowując, maska solo to taki przeciętniak, o nieco uciążliwym zapachu, efekt nawilżenie nie powalał, ale włosy były przyjemne w dotyku i nie obciążone (moje mają do tego tendencję), natomiast świetnie sprawdziła się jako baza do wszelkich ulepszaczy, co podniosło troszkę jej końcową notę. Cena wydaje się być jednak troszkę zbyt wygórowana. Reasumując przy włosach mniej wymagających okej, ja się nie zrażam i z chęcią spróbowałabym innych wariantów masek Vatika.

Produkt dostałam w ramach współpracy ze sklepem IndiaOnline,
co nie miało wpływu na moją ocenę.
Przy okazji chciałabym Was zaprosić do tego sklepu (już zupełnie od siebie), jestem pod wrażeniem asortymentu i wyboru, ogromna ilość nie tylko olejów, ale także masek, szamponów, balsamów, peelingów, itp! Do tego podejście do klienta jest naprawdę na wysokim poziomie, jest co chwalić i w czym wybierać!

Na koniec jeszcze mała ciekawostka odnośnie maski, żeby nie sugerować się tak mocno moimi słowami, jest wiele osób, które uważają ją za prawdziwe cudo, >>TUTAJ<< możecie poczytać, dużo zależy od naszych włosów, jak widać moje okazały się bardziej wymagające.

Zmykam poprzeglądać Wasze nowości!  
Pozdrawiam :*

środa, 17 kwietnia 2013

112. Recenzja Szamponu Żurawinowego zwiększającego objętość z kompleksem witamin BARWA.


Hej kochane!
Co u Was słychać? U mnie w końcu trochę luzu, w końcu oceny wystawione, jeszcze tydzień i koniec roku :D Matura i mam nadzieję z górki! W końcu znalazłam czas, żeby poświęcić trochę uwagi włosom, bo przyznaję się bez bicia, że w tym miesiącu trochę je zaniedbałam, tak więc siedzę sobie z olejem na głowie i piszę dla Was recenzję :)

Szampon Żurawinowy zwiększający objętość z kompleksem witamin BARWA.

Co mówi producent? Krystalicznie czysty szampon z ekstraktem z żurawiny przeznaczony jest do pielęgnacji włosów przetłuszczających się, które straciły swą objętość. Siła żurawiny dokładnie oczyszcza włosy i skórę głowy, a dzięki zawartości kompleksu witamin końcówki włosów są zabezpieczone przed przesuszeniem. Szampon nie zawiera silikonów obciążających włosy. Regularne stosowanie sprawia, że włosy odzyskują swoją objętość, są puszyste, lśniące i łatwo się układają.

Sposób użycia: Na zmoczone włosy nanieść szampon. Delikatnie masować do wytworzenia piany. Dokładnie spłukać. W razie potrzeby czynność powtórzyć.

Opakowanie: Plastikowa butelka, przeźroczysta - widzimy ubytek produktu, zamykana na zatrzask, co ułatwia używanie szamponu pod prysznicem. Dozownik byłby odpowiedni, gdyby szampon miał gęstszą konsystencję, niestety zdarza się, że wylewa się go zbyt dużo, jednak jest to i tak lepsze rozwiązanie niż poprzednia, zwykła dziura w butelce. W środku 250ml produktu.

Konsystencja: No właśnie... Jak pisałam wyżej jest moim zdaniem zbyt rzadka, często na początku, kiedy jeszcze 'nie wyczułam' szamponu zdarzało mi się go wylewać za dużo, szampon spływał z rąk, lądując w wannie. Wpływa to niestety negatywnie na wydajność produktu, który bardzo szybko ubywa. Po spotkaniu z wodą wytwarza przyjemną piankę.

Zapach: Bardzo rześki, ładny, momentami przypomina żurawinę, innym razem soczyste jabłko. Niestety nie pozostaje długo na włosach.

Skład:

Działanie: Szampon stosowany solo niestety bardzo plącze włosy, są ciężkie do rozczesania, jednak ja używam go raz na tydzień do dokładnego oczyszczenia włosów i skalpu metodą OMO i w tym wypadku sprawdza się świetnie. Faktycznie dobrze oczyszcza włosy z zanieczyszczeń czy stylizatorów, dodaje im lekkiej objętości i lekkości, nieco odbija u nasady, nie obciąża, nie wysusza.

Cena: ok. 4zł / 250ml

Dostępność: Drogerie, sklepy, sklepy internetowe.


Ogólna ocena: 5/6
Raz na ileś do dobrego oczyszczenia zdecydowanie polecam, jednak koniecznie w duecie z odżywką, by nie zafundować sobie ciężkich do rozczesania splątanych strąków! 

Produkt dostałam w ramach współpracy z firmą BARWA
co nie miało wpływu na moją ocenę.

Pozdrawiam ciepło, idę przejrzeć Wasze newsy :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...